NISI – filtry połówkowe

Lata temu pisałem o filtrach połówkowych w fotografii przyrodniczej. Co do samych zasad działania filtrów i fotografowania z nimi – w zasadzie nic się nie zmieniło od tamtego czasu więc na szczęście wpis nie traci na aktualności bo fizyka od 9 lat przynajmniej w tym zakresie wiele się nie zmieniła. 

Przypomnę więc w skrócie po co komu filtry połówkowe szare i jak ich używać. 

Nasze oczy, a w zasadzie nasz mózg, ma zadziwiającą umiejętność. Potrafimy widzieć i dostrzegać szczegóły scen o bardzo szerokiej rozpiętości tonalnej. Widzimy jednocześnie detale w cieniach i szczegóły w jasnych silnie oświetlonych światłem partiach tego co oglądamy. Niestety żaden materiał światłoczuły, czy to negatyw, czy diapozytyw czy matryca aparatu cyfrowego nie jest w stanie zarejestrować tak dużej rozpiętości tonalnej jak nasze oko. Aby to zobrazować posłużę się przykładem.

Wykorzystamy aparat w trybie preselekcji przysłony fotografując zachód słońca. W momencie gdy naciśniemy spust migawki aparat dokona pomiaru TTL (Through the lens) i tak dobierze parametry ekspozycji aby dobrze naświetlić zdjęcie. Problem w tym, że nasz aparat tego nie potrafi. Zaproponuje nam rozwiązanie  z którego nie będziemy zadowoleni.

Dobrze naświetlone ciemne partie fotografii a „przepalone” niebo. Biała plama bez szczegółów, żadnych śladów chmur. Możemy skorygować pomiar aparatu tak aby dobrze naświetlić niebo i pokazać obłoki  jednak… Prawidłowo naświetlone niebo uzyskamy kosztem naświetlenia dolnej ciemniejszej partii zdjęcia. Dół zdjęcia będzie ciemny i pozbawiony szczegółów….

W tym miejscu warto wprowadzić pojęcie rozpiętości tonalnej. Jest to różnica pomiędzy najjaśniejszym a najciemniejszym punktem fotografowanej sceny. Ludzkie oko jest w stanie zarejestrować różnicę 12 – 14 EV czyli 12-14 działek przesłony. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa w fotografii. Za bezpieczną rozpiętość tonalną uważa się 5 EV czyli różnicę pięciu działek przysłony.Wartość ta oczywiście zależy od materiału na który wykonujemy fotografię.

Jeśli fotografowana przez nas scena ma zbyt dużą rozpiętość tonalną musimy się zdecydować na prawidłowe naświetlenie którejś partii fotografii. Dwa skrajne ustawienia to

  1. Prawidłowo naświetlone ciemne partie zdjęcia z widocznymi szczegółami w cieniach – ale „przepalone” niebo w postaci białej plamy bez żadnych szczegółów
  2. Doskonale naświetlone niebo z widocznymi chmurkami natomiast ciemne i zacienione partie ukazane jako czarna plama bez żadnych szczegółów.

Pierwszym rozwiązaniem jakie przychodzi na myśl jest uśrednienie pomiaru światła. Jednak jeśli rozpiętość tonalna naszego kadru będzie większa niż możliwości rejestracji  przez materiał światłoczuły – takie rozwiązanie nic nie wniesie. Doprowadziło nas to do sytuacji w której narzędzie jakim jest aparat fotograficzny nas ogranicza.

Wiele osób szuka rozwiązania w nowych aparatach. Nowsze znaczy lepsze, matryce bardziej zaawansowane technologicznie, a więc pozwalające uzyskać większą rozpiętość tonalną. Kupno nowego aparatu jest jakimś rozwiązaniem, ale nawet najlepszy aparat fotograficzny nie wyeliminuje takich sytuacji. Jeśli jednak poznamy pewne tajniki, możemy bez problemu sobie poradzić i rozwiązać problem.

Powinniśmy skorzystać z zabiegów niwelujących znaczące różnice w oświetleniu. Jak to zrobić ? Pierwszym zabiegiem będzie wykonanie ze statywu serii kilku identycznych ujęć o różnych parametrach ekspozycji a następnie połączenie ich wszystkich w jedną fotografię. Wykonujemy zdjęcia nie doświetlone, w których szczegóły jasnych partii będą widoczne lecz ciemne przedstawione jako czarna plama, fotografie naświetlone zgodnie ze wskazaniem światłomierza, oraz fotografie prześwietlone, w których niebo jest białą plamą a ciemne partie mają odpowiednio zachowane kolory i szczegóły. Tak przygotowane zdjęcia składamy w jedno za pomocą specjalnych programów.

W ten sposób uzyskamy zdjęcie wykonane techniką HDR ( High Dynamic Range) Problem na który możemy natrafić jest taki, że podczas gdy my wykonamy trzy czy pięć fotografii składowych, wiatr porusza drzewami czy trawą, woda faluje a obłoki na niebie się przesuwają. Po złożeniu fotografii w całość te elementy które zmieniły swoje położenie będą delikatnie zmiękczone. Jednym taki efekt pasuje innym nie.

Łatwo się domyśleć – że technika mimo iż skuteczna nie jest przedmiotem niniejszego artykułu. Kolejnym sposobem jest rozjaśnienie ciemnych partii za pomocą doświetlenia  lampą błyskową. Gdy ustawimy parametry ekspozycji tak aby niebo naświetlić prawidłowo skazani będziemy na niedoświetlenie ziemi. Jeśli jednak w kierunku ciemnych partii skierujemy lampę błyskową i rozjaśnimy te miejsca błyskiem – cała fotografowana  scena uzyska szczegóły. Sposób ten nie jest jednak pozbawiony wad. Lampa powinna dawać na tyle silny błysk aby efekt jej działania był zauważalny. Często umieszczenie jej w gorącej stopce aparatu nie przyniesie pożądanego efektu i należy wyzwolić ją zdalnie. W każdym razie taki sposób zapewnia prawidłowe rozwiązanie problemu. My jednak poszukamy innego rozwiązania Z pomocą przychodzi nasz bohater tytułowy czyli neutralny filtr szary połówkowy

Dziś temat ugryzę jednak bardziej sprzętowo bo jednym z częstszych pytań jakie słyszę podczas rozmów o filtrach to – Jakich filtrów używasz i dlaczego ? Jakich pod względem budowy, rozmiaru rozwiązania i jakich jeśli chodzi o producenta. 

Nic się też nie zmieniło na przestrzeni lat jeśli chodzi o moje podejście do filtrów. Zarówno gęstych szarych, polaryzacyjnego czy wszelkiej maści “połówek” Wciąż uważam, że mają być wygodne w pracy – czyli cały zestaw wraz z holderem ma być przemyślany, dobrej jakości – żeby nie psuć naszego zdjęcia i uniwersalny – żeby pracował nam ze wszystkimi obiektywami których potrzebujemy używać.  Zacznę od kwestii jakości optycznej. To zagadnienie ma olbrzymie znaczenie, ponieważ jeśli inwestujemy kilka czy kilkanaście tysięcy złotych w dobry obiektyw to umieszczanie w układzie optycznym najsłabszego ogniwa jakim jest najtańszy filtr mija się całkowicie z celem. Co z tego, że mamy dobry obiektyw, skoro i tak będziemy fotografować, przez nędznej jakości szybę. Niestety ale tu też nie bardzo jest sens oszczędzać. Jeśli zależy nam na jakości filtry nie są produktem, na którym należy bardzo oszczędzać.

Szkło czy plastik ?

Pytanie kolejne to czy filtr powinien być szklany czy z tworzywa sztucznego? I tu są dwie szkoły. Jak wiadomo Warszawska i Otwocka. Jedna mówi, że lepiej szklany druga, że lepiej plastikowy. Każdy ma swoje argumenty za i przeciw i każdy może sobie wybrać co mu bardziej pasuje. 

Plusem filtrów szklanych jest jakość – to najlepsze z możliwych i dostępnych na rynku filtrów ale mają jedną wadę…. Potrafią się potłuc. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że sytuacja w której wyjmujecie pojemnik na filtry, otwieracie a w środku macie puzzle do samodzielnego poskładania nie jest czymś pożądanym i jest bolesne dla portfela.  Kilka razy niestety zdarzyło mi się potłuc filtr, który niejednokrotnie kosztował koło tysiąca złotych. Nic miłego. W moim odczuciu to jedyna wada szklaków. Po prostu trzeba się z nimi obnosić jak z jajeczkiem a gdy upadną chwila lotu potrafi trwać bardzo długo 🙂

Z drugiej strony mamy filtry plastikowe – tańsze bardziej odporne na potłuczenie, gorsze optycznie i łatwe do zarysowania. Prawda jest taka, że tego typu filtry niestety dość często będziemy musieli wymieniać. Po dłuższym użytkowaniu rysy na filtrze będą nas drażnić, łapać odblaski więc mimo, że tańsze należy liczyć się z tym, że będzie trzeba co jakiś czas odnawiać kolekcję filtrów
Osobiście jakiś czas temu wybrałem szklane filtry moim zdaniem mają zdecydowanie więcej zalet niż wad a obchodząc się z nimi ostrożnie, mamy szanse, że posłużą nam długie długie lata.

Zdecydowanie też pod kątem delikatności filtrów szklanych preferuję te o mniejszych rozmiarach bo trudniej je zepsuć… Słowem myślę, że warto pójśc w stronę szklanych filtrów. Lepsza jakość ale wraz z tym mamy większe ryzyko uszkodzenia filtra.

Filtr NISI ND1000 150×150 w opcji DIY (Do It Yourself) – czyli puzzle do własnego montażu – tanio sprzedam

Jaki rozmiar filtrów ? 

Odpowiedź na to pytanie jest taka jak najczęściej stosowana przeze mnie odpowiedź. “To zależy” Od czego ? przede wszystkim od obiektywów, którymi się posługujemy. Wśród obiektywów, którymi się posługuję w zasadzie wszystkie pasują do systemu 100mm. Szerokość filtra to 10cm i po założenia takiego filtra wszystko ma działać prawidłowo a winieta na zdjęciach nie może się pojawiać. I tu jest pewien drobny szkopuł. Prawie robi wielką różnicę. Filtry 100mm nie pasują niestety do jednego z obiektywów którego używam dość często a mianowicie do ultraszerokokątnego obiektywu Zuiko 7-14 PRO. To obiektyw bez gwintu, z wypukłą przednią soczewką i o dużym kącie widzenia. Owszem można próbować założyć do niego filtry 10cm ale obiektyw przestaje pracować w całym zakresie ogniskowych. Znaczy pracuje ale zdjęcia do niczego się nie nadają bo mają winietę. Aby więc uniknąć winietowania można go używać w zakresie 9-14mm albo bezpieczniej 10-14mm. Nie ma więc zbyt wielkiego sensu używanie obiektywu dającego kąt widzenia od 7mm (ekwiwalent 14mm dla małego obrazka) skoro najkrótsza użyteczna ogniskowa to 10mm ( ekwiwalent 20mm dla małego obrazka) 

Gdy postanowiłem skompletować przyzwoite filtry do swojego systemu a miałem już zestaw filtrów 100mm podjąłem decyzję, że dosyć kombinowania i do 7-14 będę używał filtrów 150mm. Oczywiście nie do 7-14 tylko również do pozostałych obiektywów. Pomysł wydawał się słuszny tylko pakunek z filtrami zrobił się większy, bardziej nieporęczny i siłą rzeczy bardziej wrażliwy na uszkodzenia. Trudniej było też upchać to gdzieś do bagażu podręcznego. Jak wiadomo łatwiej złamać większą taflę szkła niż mniejszą. Wszystkie filtry jakie udało mi się popsuć miały właśnie 15cm szerokości. Do tego życie pokazało, że taki filtry są dużo bardziej upierdliwe w transporcie lotniczym czy przenoszeniu wraz z ekwipunkiem. Gdzieś je trzeba włożyć, a zajmują więcej miejsca. Tak oto stałem się szczęśliwym posiadaczem zestawu filtrów i holdera do 7-14 których nie lubię – bo za duże ale z drugiej strony uwielbiam bo dają fajne efekty. Owszem optycznie są super i ciężko im coś zarzucić, ale po prostu na myśl, że gdzieś muszę je spakować zaczynam się zastanawiać czy nie zrezygnować z 15stek i nie pojechać z 10tkami. Gdy potłukłem kolejny filtr wpadłem pomysł na przeorganizowanie zestawu i to w dość dziwny sposób. Postanowiłem zmienić obiektyw. Wprawdzie jeszcze nie kupiłem nowego obiektywu ale na kilka wyjazdów wypożyczyłem go z #cyfrowerent czyli wypożyczalni Cyfrowe.pl Postanowiłem zaprzyjaźnić się z 8-18 Panasonic Leica i wydaje się, że to rozsądny kierunek. Jeśli podliczyć potencjalne straty w potłuczonych filtrach zastanawiam się czy właśnie nie taniej wyjdzie kupić nowe szkło. 8-18 jest mniejszy ale ma jedną podstawową zaletę – gwint. Owszem jest to 8mm a nie 7mm ale już trudno – jestem w stanie przecierpieć ten 1mm na szerokim końcu w zamian za wygodę pracy z mniejszymi filtrami. Za i przeciw tej decyzji opisze w innym wpisie bo oczywiście jak zawsze w życiu coś jest kosztem czegoś jednak zmiana na taki obiektyw chyba poprawia jakość mojej pracy.

Jakie filtry? Co zabierasz ze sobą?

Od dobrych kilku lat pracuję na filtrach NISI. Miałem przygody z Hitech, Cokin, Cokin Nuances, LEE i NISI. Nisi przypadło mi do gustu najbardziej choć lata lata temu po pierwszej próbie z ND1000 NISI wyrzuciłem je z obrzydzeniem ze względu na paskudny nierównomierny zielony zafarb. Jak widać firma odrobiła lekcje i dziś nie jestem w stanie trafić na filtr NISI, do którego można by było się przyczepić pod kątem jakości optycznej. Bez względu na to jak gęsty filtr wezmę jakość jest OK połówki pracują świetnie i do polarki też ciężko się przyczepić.  Zatem co do producenta to obecnie jest to NISI i pewnie zostanie na bardzo długo bo filtry mam skompletowane. Niektórych używam non stop, niektórych często a niektórych sporadycznie, choć uważam, że warto je mieć. Kolekcjonowanie filtrów oczywiście to też długa droga, chyba, że mamy mnóstwo pieniędzy. Rozpoczynając zbieranie takiego sprzętu oczywiście warto wybrać kilka filtrów z których będziemy korzystali często a po te rzadziej stosowane sięgać w przyszłości.

Co do tego jakie konkretnie modele mam w torbie znów odpowiedź “to zależy” Zależy od tego jak się pakuję, co zabieram i czego się spodziewam natomiast postaram się tu opisać pulę filtrów, którymi dysponuje, opisać holdery, które mam i wyłuskać zastosowanie wady i zalety ( to głównie jeśli chodzi o holdery)

Zacznijmy więc od holderów. Holder to inaczej mocowanie filtra, które łączymy z obiektywem i do niego wsuwamy nasze filtry. Podstawowym zadaniem holdera jest wyeliminowanie upierdliwego odkręcania filtra z jednego obiektywu a następnie wkręcanie go w inny obiektyw. Holder daje nam możliwość stosowania tych samych filtrów we wszystkich obiektywach na których pracujemy. I wreszcie holder daje nam możliwość korzystania z kilku filtrów na raz.

Mam w sumie cztery holdery: 

  • NISI V2,
  • NISI V5 PRO, 
  • NISI V6 
  • NISI 150mm do obiektywu mZuiko 7-14

Ostatni z nich jest dość specjalnym rodzajem holdera, ponieważ nie jest wkręcany w obiektyw a zaciska się na jego korpusie. Dzieje się tak, ponieważ 7-14 nie ma gwintu na filtr z powodu wypukłej soczewki. Niestety spora część szerokokątnych obiektywów nie posiada gwintu i ma wypukłą przednią soczewkę, więc musimy posiłkować się specjalnymi mocowaniami.

holder NISI 7-14



Nisi V2 – Najprostsze rozwiązanie, bez żadnych wodotrysków. Plus taki, że nie wiele co może się popsuć. 


V5 PRO i V6

V6 jest zupełnie inaczej wyprofilowany dzięki czemu jest lżejszy a co najważniejsze dużo łatwiej operuje się kwadratowymi filtrami. Po zapięciu kwadratowego filtra jego rogi wystają ociupinkę poza zarys holdera. Łatwiej więc taki filtr popchnąć, gdy chcemy go wysunąć. Kolejna zmiana to dodanie dodatkowego pokrętła pozwalającego na zablokowanie holdera w danym położeniu. Ma to duży sens i uważam to za zmianę na plus. 



Zarówno V5 PRO jak i V6 posiadają miejsce na filtr polaryzacyjny. Rozwiązanie jest o tyle fajne, że możemy spokojnie obracać filtrem polaryzacyjnym w momencie, kiedy przed nim znajdują się filtry połówkowe. Obracamy go za pomocą specjalnego pokrętła znajdującego się na holderze. Nie musimy więc dotykać filtra po uprzednim zdjęciu połówek.

NISI 150mm do obiektywu mZuiko 7-14 To fajne rozwiązanie bo pozwala na wykorzystanie połówkowych filtrów z tym obiektywem ale… No właśnie ale wymusza przesiadkę na filtry 150mm. Te są niestety trudniejsze w transporcie, łatwiejsze do zniszczenia co sprawia, że ostatnimi czasy myślę o wymianie szerokokątnego obiektywu na 8-18 Panasonica. Ciut mniej szeroki ale za to z gwintem. Na razie myślę, trochę testowałem i zobaczymy co z tego wyjdzie. 

Jedna rzecz niestety w tym systemie jest niestety upierdliwa i warto o niej wspomnieć. Ale w sumie nie mamy innej możliwości niż ją polubić decydując się na ten system.

Holder składa się z podstawowego pierścienia z gwintem 82mm, do, którego możemy wkręcić filtr polaryzacyjny a na całość zapiąć mocowanie do filtrów połówkowych. Jeśli nie dysponujemy obiektywem o średnicy gwintu 82 milimetrów między naszym holderem a obiektywem musimy jeszcze wkręcić redukcję.  Nie wiem czy taki opis słowny jest klarowny – na wszelki wypadek dołączam obrazek 🙂

W czym zatem problem. Otóż filtr polaryzacyjny jest w bardzo cieniutkiej oprawie – co z jednej strony jest zaletą z drugiej utrudnia jego zdjęcie w terenie. Najpierw należy zdjąć mocowanie do filtrów połówkowych a następnie trzymając pokrętło od filtra polaryzacyjnego spróbować go wykręcić z pierścienia głównego. Co więcej po wykręceniu warto trochę przechylić obiektyw aby wytrząsnąć go z mocowania w sposób kontrolowany. Zatem jeśli zdecydujemy się podczas fotografowania zdjęć lub założyć filtr polaryzacyjny – jest to trochę denerwująca i czasochłonna operacja, a wykonanie jej w rękawiczkach jest chyba całkowicie niewykonalne

Jeśli już piszę o ułatwianiu sobie pracy i szybkim skakaniu między obiektywami – warto pomyśleć o wyposażeniu każdego z obiektywów w główny pierścień. Odpadnie nam wówczas konieczność wykręcania głównego pierścienia z jednego obiektywu i wkręcania go do drugiego. Niestety wraz z wygodą będziemy mieli wyższy koszt zestawu. 

Zatem jakie filtry ?

Filtry możemy podzielić ze względu na gęstość – czyli kolokwialnie mówiąc “ciemność” filtra. Im większa gęstość tym filtr zabiera więcej światła i bardziej przyciemnia. Oprócz tego mamy różne rodzaje przejść :

  • soft
  • medium
  • hard
  • reverse
  • horizon
  • pełne – brak przejść 🙂

W przypadku filtrów soft, medium i hard sprawa jest jasna. Filtr miękki jest wygaszany na większym dystansie niż filtr średni. Filtr hard przejście ma jeszcze ostrzejsze. ciemno, ciemno, ciemno, ciemno, BACH, jasno. 

Dość ciekawymi filtrami są filtry REVERSE i HORIZON. 

Filtr Reverse – to filtr połówkowy odwrócony. Najciemniejsza część jest przy granicy z częścią bezbarwną a przesuwając się w górę filtra jego gęstośc jest coraz niższa. Dlaczego ten filtr tak wygląda? Otóż gdy potrzebujemy użyć gęstego filtra nie przyciemnimy tak mocno nieba i chmur jak w przypadku standardowego filtra. Zazwyczaj najjaśniej jest właśnie przy horyzoncie i to właśnie tam potrzebujemy większej intensywności działania filtra.

Filtr Horizon – ma z kolei tylko ciemny pas w połowie swej wysokości. Przyciemnia on najjaśniejszą część zdjęcia, która podczas zachodów znajduje się właśnie tuż nad horyzontem. Przy połączeniu tego filtra z filtrem połówkowym mamy możliwość poradzenia sobie z potencjalnymi przepaleniami bez konieczności mocnego niedoświetlania zdjęcia.

Te dwa filtry uważam za bardzo potrzebne – choć raczej nie na początek i bardziej dla koneserów. Dają one jednak bardzo zacne efekty.

Jakie filtry wybrać jest pytaniem trudnym. Zapewne tyle opini i upodobań co fotografów. W moim odczuciu dobrze jest mieć komplet filtrów o różnych przejściach soft, medium, hard. Filtry neutralne przydają się również dość często. Po reversed i horizon też sięgam aczkolwiek na pewno nie wybrałbym ich jako pierwszy zakup. 

Filtry NISI

Co mam do dyspozycji i z czego korzystam ?

Filtrów po które sięgam trochę się nazbierało przez ostatnie lata i z systemu 100mm są to : 

  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Medium 0.6 (2-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Hard 0.6 (2-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Soft 0.9 (3-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Hard 0.9 (3-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Reverse 0.9 (3-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Soft 1.2 (4-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Medium 1.2 (4-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×150 Multi Coated Horizon 1.2 (4-Stop) Graduated ND Filter
  • NISI Glass 100×100 Nano Multicoated IR ND 8 0.9 (3-Stop) Filter
  • NISI Glass 100×100 Nano Multicoated IR ND 64 1.8 (6Stop) Filter
  • NISI Glass 100×100 Nano Multicoated IR ND 1000 3.0 (10-Stop) Filter
  • NISI Glass 100×100 Nano Multicoated IR ND 32000 4.5 (15-Stop) Filter
  • NISI Glass 100×100 Nano Multicoated IR ND 1000000 6.0 (20-Stop) Filter
  • Landscape NC CPL

Po pierwszej nieudanej przygodzie z filtrem NISI jakąś dekadę temu przeprosiłem się z tym producentem i jestem bardzo zadowolony z tych filtrów. Mam porównanie do COKIN Nuances czy Lee i na pierwszy rzut oka nie widać jakiejś znaczącej przepaści między tymi filtrami. Oczywiście pewnie aby napisać coś więcej wypadałoby w tych samych warunkach, w tym samym miejscu z takim samym aparatem i obiektywem porównać jak zachowują się te filtry. Jakie są między nimi różnice, jak zachowują się pod światło, czy pracują równomiernie jak spada jakość czy jak wygląda sprawa z zafarbami. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że gdy używałem wszystkie te filtry tych trzech producentów z każdego z nich byłem zadowolony i nie było jakiś rzeczy na, które bardzo bym narzekał.

Filtr połówkowy szary, a najlepiej kilka filtrów, które możemy wzajemnie łączyć zakładając na przykład dwa filtry połówkowe to rzecz, która powinna znaleźć się w torbie każdego fotografa. Nie tylko pozwala nam na wykonanie dobrze naświetlonych fotografii w trudnych warunkach oświetleniowych. Jest również niezastąpiony gdy chcemy selektywnie przyciemnić dane partie obrazu. Można wyobrazić sobie sytuację że nad danym krajobrazem rozciągają się burzowe chmury. Są jednak lekko szare, a my chcemy dodać fotografii dramatyzmu. Możemy wówczas przy dobrze dobranych parametrach ekspozycji przyciemnić niebo – mimo iż rozpiętość tonalna sceny nie jest zbyt wielka. Taki filtr znajduje również zastosowanie podczas fotografowania tęczy, gdy przyciemnione niebo staje się dobrym tłem dla uwidocznienia takiego zjawiska. Mam nadzieję że zachęciłem do eksperymentowania z tym jakże pomocnym elementem zestawu fotograficznego.