Na każdym wyjeździe coś trzeba jeść. Nie zawsze stołuję się w restauracjach zdecydowanie częściej pracując w terenie są to liofilizaty albo inne tego typu jedzenie. Każdy nocleg w namiocie czy w samochodzie związany jest z przygotowaniem posiłku i tu płynnie przechodzimy do zagadnień związanych z outdoorową kuchnią. Palnik / kuchenka turystyczna, kartusz, jetboiil, juwel/ różne nazwy funkcjonują i różne kuchenki kryją się pod tym pojęciem choć często stosowane są z niewyjaśnionych powodów zamiennie. Nie ma jednak wątpliwości że jest to ważny element ekwipunku. Ekwipunku oczywiście nie fotograficznego a turystycznego. Pisałem trochę o kuchence benzynowej Juwel przy okazji wpisu dotyczącego zimowego ekwipunku.Benzynową kuchenkę uważam za genialny wynalazek, ponieważ wszędzie tam, gdzie nie będziemy mogli kupić gazu czy zabranie go na podróż będzie uciążliwe z powodu przepisów lotniczych benzynowa kuchenka sprawdzi się idealnie. Zwłaszcza, że kupno benzyny nie sprawia problemów w większości zakątków świata. Nie da się jednak ukryć, że kuchenka gazowa będzie sympatyczniejsza i łatwiejsza w obsłudze.Podobnie jak sprzęt fotograficzny zmienia się drastycznie na przestrzeni ostatnich lat, tak samo sprzęt turystyczny odkąd pamiętam zmienia się nie do poznania. Doskonale pamiętam erę wielkich ciężkich butli gazowych i palników nie dających się do zabrania w teren. Dziś mamy lekkie i małe palniki na wymienialne puszki z gazem, które spokojnie możemy zapakować do plecaka. Oczywiście palniki różnią się między sobą i tez posiadam ich kilka a jednym z moich ulubionych gazowych palniczków jest OPTIMUS CRUX co ciekawe posiadam ten palnik sprzedawany razem w zestawie z menażką co dla jednej osoby zdaje się być zestawem idealnym – o czym kila słów później.Jak łatwo zauważyć w turystyce mamy zdecydowaną tendencję do “odchudzania” sprzętu. Sięgamy po rzeczy, które nie będą nam ciążyły w plecaku. Sprzęt, który jeszcze niedawno ważył dużo i oferował niewiele w porównaniu do dzisiejszych kurtek, puchów, uprzęży, plecaków czy innego rodzaju sprzętu dziś raczej przeszedł do historii. Podobnie rzecz się ma z moimi palnikami Optimus Crux to potężny pod względem mocy palnik zamknięty w małej lekkiej i składanej konstrukcji. .Zajmuje bardzo mało miejsca sprzedawany jest wraz z małym neoprenowym pokrowcem pasującym dokładnie do butli gazowej. Ma sporą moc około 3000 Wat .
Głowica jest składana wyposażona w trzy ząbkowane rozkładane ramiona, rolę pokrętła spełnia wyprofilowany zielony drucik. Regulowanie płomienia nawet w rękawicach nie przysparza problemu choć samo pokrętło jest czułe i zdecydowanie wymaga przyzwyczajenia i wyczucia. Sam palnik waży około 80g. Jest zbudowany w dość prosty sposób co należy traktować jako zaletę. Nie jest to jakiś udziwniony wynalazek z masą wodotrysków ale proste urządzenie, w którym raczej nie wiele co może się popsuć.
Jest baaaaaardzo małe po złożeniu i co ważne nie ma żadnych plastikowych elementów. Ostatni z palników z jakich korzystałem to był Coleman F1 Lite też mały lekki i o dużej mocy jednak dość szybko plastikowy pierścień w tym palniku uległ nadtopieniu. Wykonany jest bardzo solidnie. poszczególne elementy są do siebie dopasowane i budzą zaufanie już od momentu wyjęcia z pudełka.Palnika używam dość intensywnie około 4 miesięcy i nie zauważyłem aby coś uległo poluzowaniu czy jakiejś usterce. Trochę czasu potrzeba było aby otwierane ramiona zaczęły działać lekko i płynnie. Po kilku pierwszych dniach “wyrobiły się” i obecnie daje je się otworzyć bez siłowania i wciąż pracują z przyjemnym oporem.
Palnik spełnia moje podstawowe (choć możliwe, że dość wygórowane ) wymagania. Jest mały, lekki, mocny i w zasadzie nie zajmuje miejsca, Co ciekawe nie tylko jest to palnik o dużej mocy ale menażka dostarczana w zestawie Crux Terra z anodyzowanego aluminium wyposażona w radiator zdecydowanie przyspiesza czas gotowania i uzupełnia ten palnik.Pierwszy raz miałem styczność z tego typu rozwiązaniem i przyznam szczerze, że wciąż jestem zafascynowany jak szybko i prawnie można ugotować wodę czy przygotować posiłek. Dość sensownym dodatkiem jest wytłoczona na menażce podziałka informująca użytkownika ile cieczy znajduje się w garnku. Mała rzecz a cieszy zwłaszcza gdy na opakowaniu zupki widnieje tajemnicze zalać 450ml wody.Skąd w terenie wiedzieć ile to 450ml wody ? No właśnie ten garnek nam to ułatwi. Sama menażka ma dzióbek ułatwiający wlewanie wrzątku nawet przez wąską szyjkę termosu czy butelki i gumowaną zieloną rozkładaną rączkę. Za wadę tego typu menażek uważam, fakt, że nie nadaje się ona zbytnio do gotowania na ognisku ( gumowana rączka ulegnie stopieniu )
Nawet wiatr wiejący podczas gotowania jest umiarkowaną przeszkodą przy takim mocnym palniku i rozwiązaniu z radiatorem. Sam radiator “wyłapuje” ciepło uciekające na zewnątrz garnka przez co mamy zdecydowanie mniejsze straty. Różnica jest kolosalna. Jeśli chcę ugotować szklankę wody (250ml) na tym palniku stosując dedykowany do tego garnuszek czyli Optimus Terra to aby doprowadzić do wrzenia taką ilość wody to potrzebuję do tego około 20s. Wykonałem prosty eksperyment i taką samą ilość wody wlałem do normalnej menażki pozbawionej radiatora ( najprostsza czeska menażka firmy ALB ) tą samą ilość wody w zwykłej menażce zagotowałem w czasie dużo dłuższym bo w ponad minutę. Teoretycznie to wciąż krótko ale od razu widać jak istotne jest zastosowanie odpowiedniego garnka. Przy zastosowaniu garnka z radiatorem czas gotowania byłem w stanie skrócić ponad trzykrotnie. To co jest najistotniejsze z punktu widzenia użytkownika to waga i czas gotowania Ten jest imponujący… 450ml Wody przy temperaturze otoczenia około 7 C byłem w stanie doprowadzić do wrzenia w około 45 s.
Litr wody jestem w stanie zagotować w niecałe trzy minuty. Oczywiście wszystko zależy od warunków temperatury zewnętrznej wiatru czy wysokości, ale przygotowanie kubka gorącej herbaty dla jednej osoby czy zupki chińskiej od momentu wyjęcia palnika do momentu zagotowania nigdy nie zajęło mi dłużej niż minutę. Przyznam szczerze że w taki sposób to aż chce się gotować i krótka przerwa na upichcenie herbatki nie jest niczym uciążliwym. Najdłużej chyba czekam aż palnik wystygnie i będę mógł go znów schować do pokrowca.
Cała konstrukcja jest bardzo mocno przemyślana. Palnik mały i składany. Chowa się go w mały neoprenowy pokrowiec, który idealnie pasuje w zagłębienie kartusza. Sam pokrowiec wyposażony jest w specjalne gumki, dzięki którym, bez problemu można przymocować go od spodniej strony puszki z gazem. Samą puszkę z założonym palnikiem wkładamy w większą menażkę, dorzucamy do tego zapalniczkę, zapałki lub krzesiwo, przykrywamy drugą menażką i pakujemy w siatkowy pokrowiec. Mamy wówczas wszystko co niezbędne spakowane a mały zgrabny “tobołek”
Podaj swój adres e-mail, aby otrzymywać informacje o nowych fotowyprawach lub mieć dostęp do specjalnych treści takich jak wpisy lub e-booki przygotowane specjalnie dla subskrybentów.