Stary słowiański zwyczaj nakazywał, że kiedy ktoś udawał się w podróż, przed opuszczeniem domu siadał wraz z tymi, co zostawali, i wszyscy przez chwilę trwali w milczeniu. Wędrowiec myślał zapewne o czekającej go podróży i o tym, co go może spotkać, a ci, którzy nie opuszczali domu – o chwili rozstania i dniach rozłąki. To mądry zwyczaj, skorzystajmy więc z doświadczeń i wiedzy minionych pokoleń. Nie namawiam was, oczywiście, do wiernego naśladownictwa, lecz tylko do refleksji – do szczegółowego przygotowania każdego wyjazdu; do przemyślenia tego, co może nas spotkać w podróży, oraz dokładnego zaplanowania, co chcecie zrobić. Pomoże nam w tym Pięć Wskazań Szlachetnej Ścieżki Fotograficznej.
Niezależnie od tego, czy sprzedajecie swoje zdjęcia, dążycie do tego bądź robicie je tylko dla siebie czy swoje trofea pokazujecie na publicznych pokazach czy w domu w gronie życzliwych, wybaczających błędy najbliższych, planując wyjazd, musicie dokonać właściwych wyborów.
Oto Pięć Wskazań i pięć towarzyszących im pytań:
1) właściwy obiekt (co zwiedzamy?),
2) właściwe miejsce (gdzie?),
3) właściwy czas (kiedy?),
4) właściwy sposób (jak to robimy?),
5) właściwy powód (dlaczego?).
Każda dziedzina ludzkiej działalności, w tym i fotografia, ma swój początek, a wiedzę, doświadczenie i umiejętności zdobywa się powoli, krok po kroku. Od was i tylko od was zależy, jak daleko zajdziecie tą ścieżką. Ja tylko uczynię z wami ów pierwszy krok i pokażę ogólny kierunek. Dalej podążycie sami. Chciałbym, żebyście w pewnym momencie tej drogi wyprzedzili mnie, znikając gdzieś w dali, bo taka jest rola nauczyciela. Cieszy go, gdy uczniowie zaczynają go przewyższać.
Spytacie pewnie, jak się uczyć. Prosto. Podpatrywać najlepszych, oglądać dobre zdjęcia i fotografować, fotografować, fotografować. I wciąż myśleć – zarówno przed zrobieniem zdjęcia, jak i potem. I zadawać sobie pytania.
Najpierw: „co?”, „jak?”, „gdzie?”, „kiedy?”.
Gdy już oglądamy zdjęcie: „dlaczego? dlaczego jest tak?” oraz „czy coś trzeba następnym razem zmienić?”. Jeśli trzeba, to co i jak?
„ Myśl o zdjęciu zawsze przed jego zrobieniem i po. Nigdy w trakcie “ // Henri Cartier-Bresson
Żyjemy w dobrych czasach. Ich zdumiewającą cechą jest swobodny i nieograniczony dostęp do informacji. Mówię, oczywiście, o Internecie, z którego musimy i powinniśmy w naszej pracy wciąż korzystać. Kiedyś podręczniki fotografii radziły podróżującym fotografom oglądanie lokalnych pocztówek. Zazwyczaj przedstawiają one najciekawsze miejsca w danym kraju czy regionie. Założenie tego zalecenia nadal jest słuszne, zmieniły się tylko narzędzia. Internet to najlepszy sposób, by zobaczyć prace dobrych fotografów z różnych zakątków świata. Zaczynamy od przeglądania zdjęć na stronach agencji fotograficznych.
Jedną z moich ulubionych nie tylko dlatego, że mnie reprezentuje jest National Geographic Image Collection (https://www.natgeoimagecollection.com/), gdzie można znaleźć naprawdę wiele doskonałych obrazów, ale nie ograniczam się tylko do niej. Śledzę znane agencje prasowe, takie jak Reuters https://pictures.reuters.com/C.aspx?VP3=CMS3&VF=RTRRTT_1_VForm , agencje tematyczne, w tym Aurora Photos https://www.auraphotoagency.com/ , a nawet mikrostocki, na których można znaleźć bezlik zdjęć ze wszelkich zakątków świata.
Często przeglądam Google Grafikę, albo fotograficzne portale społecznościowe, na przykład Flickr, 500px czy Instagram.
I jeszcze jedno. Fotografowie to pasjonaci, a zatem zazwyczaj rozumieją innych dotkniętych tą sama chorobą. Jeśli do autora zdjęć, które nas zafascynowały, wyślemy e-mail z pytaniami technicznymi i z prośbą o poradę, na ogół otrzymamy odpowiedź. Warto to robić, ale uważajmy, by nie nadużywać czyjejś dobrej woli.
Wróćmy do naszych Pięciu Wskazań.
1) Właściwy Obiekt
Co chcemy fotografować? Jeśli przymierzamy się do Wielkiego Kanionu Kolorado, to nic trudnego, ale jeśli chcemy uwieczniać przychodzące na świat focze „kluseczki”, musimy troszkę się wysilić, czyli odpowiedzieć sobie na następne pytanie: „gdzie?”.
2) Właściwe Miejsce
„ Żadne miejsce nie jest nudne, jeśli jesteś wyspany i masz cały nienaświetlony film.” // Robert Adams
Z pomocą znowu przychodzi nam Internet. Mało zostało takich obiektów, o których informacji nie znajdziemy w sieci. Zdjęcia satelitarne, panoramy sferyczne i Google Street View to z punktu widzenia naszych przygotowań bardzo cenne narzędzia. Korzystajcie z nich. Sprawdźcie, jakie ciekawe miejsca możecie spotkać na swym szlaku. Wyszukiwanie miejsc i obiektów fotograficznych przed wyjazdem ma swe plusy i minusy. Z jednej strony owszem, zobaczymy co nas czeka, jak inni to sfotografowali będziemy mogli się na pewne okoliczności przygotować. Z drugiej jednak istnieje spore ryzyko, że mniej lub bardziej świadomie będziemy chcieli naśladować innych twórców. uważam, że jest to sensowny argument przeciwko takim poszukiwaniom w internecie.
Jednak w moim odczuciu więcej stracimy jeśli pojedziemy w jakieś miejsce i nie będziemy mieli świadomości, że nieopodal nas znajduje się jakieś świetne fotograficzne miejsce. Każdy z Was sam podjemie decyzję czy woli jechać w teren ze świeżym umysłem nie skażonym podglądaniem innych, czy bardziej zależy mu aby nic go na miejscu nie zaskoczyło.
3) Właściwy Czas
Oprócz prognozy pogody mówiącej o zachmurzeniu czy o opadach ważną rolę odgrywa oświetlenie. Bardzo cenne są informacje na temat położenia Słońca lub Księżyca. Nie tylko staram się dowiedzieć, o której wschodzi i zachodzi najbliższa nam gwiazda, ale również, czy dana góra nie rzuci cienia i nie zasłoni wschodu Słońca albo o której godzinie schowa się ono za dany szczyt, jeśli z aparatem ustawimy się na pobliskiej przełęczy…
Do tej pory w zasadzie wszelkie tego typu informacje zdobywaliśmy empirycznie, spędzając kilka poranków w danym miejscu. Teraz z pomocą przychodzi nam masa ciekawych i niezastąpionych aplikacji przeznaczonych dla fotografów
PlanitPro https://play.google.com/store/apps/details?id=com.yingwen.photographertoolspro&hl=pl ,
Exsate Golden Hour https://play.google.com/store/apps/details?id=exsate.goldenhour&hl=pl ,
The Photographer’s Ephemeris https://www.photoephemeris.com/ ,
Sun Surveyor https://play.google.com/store/apps/details?id=com.ratana.sunsurveyor&hl=pl .
Każdy z tych programów dostarcza szczegółowych informacji o godzinie i kierunku wschodu i zachodu Słońca i Księżyca. Mamy też możliwość wyliczenia, ile stopni pod lub nad horyzontem znajdować się będzie o danej godzinie tarcza słoneczna. Możemy sprawdzić godziny przypływów i odpływów, aby znaleźć się w wybranym miejscu w najbardziej sprzyjającym momencie. Wszystko to naprawdę potężne narzędzia, za pomocą których da się bardzo solidnie przygotować do fotografowania i pojechać w teren, mając już w głowie w jakiś sposób nakreślone kadry.
Efektem tych wszystkich przygotowań jest lista miejsc, które koniecznie będę chciał odwiedzić podczas wyjazdu wraz z dokładnymi współrzędnymi geograficznymi oraz niemal minutowym przedziałem czasowym wyliczonym dla konkretnego dnia roku. Takie przygotowania dają mi pewność, że nie ominę niczego ciekawego podczas podróży do kraju, do którego być może już nigdy nie wrócę.
4) Właściwy Sposób
Pora zadać sobie pytanie „jak?”.
Jak zrobimy zaplanowane zdjęcia? Przede wszystkim zastanówmy się nad sprzętem, który musimy ze sobą zabrać. Sprawa jest delikatna. Jak Odyseusz trafiamy między Skyllę i Charybdę. Z jednej strony najgorszą rzeczą, jaka może nam się przydarzyć, jest zapomnienie o jakimś elemencie z ekwipunku. Z drugiej zaś – straszy nas waga i objętość sprzętu, i to nawet w przypadku bezlusterkowców. Wybieramy się na wyprawę niskobudżetową, więc raczej staramy się unikać nadbagażu. Każdy dodatkowy kilogram ma konkretną cenę. Ten sam dodatkowy kilogram na plecach ogranicza naszą zdolność do poruszania się, a z czasem jedynym naszym marzeniem staje się zrzucenie plecaka. Potrzebny nam złoty środek. Okazuje się też, że pozostawienie w domu przydatnych rzeczy to – wbrew pozorom – częsta przypadłość. Zdarzyło mi się już pojechać robić zdjęcia podwodne i nie zabrać przewodów do wyzwalania lamp błyskowych, wziąć do Afryki statyw, ale zostawić w domu szybkozłączki. Przeklinałem ciężki, lecz całkowicie bezużyteczny statyw, który musiałem ze sobą nosić. Wyrzucić było żal, bo trochę kosztował. Ba! Zdarzyło mi się pojechać na wspinaczkę, a kiedy ubrany w cały ekwipunek miałem pójść założyć stanowisko, zorientowałem się, że… nie mam liny.
Uśmiechacie się z politowaniem? Owszem, macie rację, ale tylko częściowo. Życie podróżującego fotografa bywa nieprzewidywalne i często trudne do zaplanowania. Niekiedy decyzja o kolejnej podróży zapada kilka godzin przed wyjazdem, bo trafią się tanie bilety, bo wystąpi nagła aktywność Słońca, a więc to znakomita pora na fotografowanie zorzy polarnej, bo właśnie zaczęły się rodzić foki, bo po ulicach Tbilisi chodzą zwierzęta, które na skutek powodzi uciekły z zoo… Niezbędny w takiej sytuacji pośpiech często skutkuje zgubnymi niedopatrzeniami.
Nauczony doświadczeniem przed wyjazdem/ zleceniem przygotowuję sobie listę sprzętu, który chcę zabrać, i skrupulatnie układam wszystko w jednym miejscu, odhaczając kolejne rzeczy. Co zabieram? To zależy od specyfiki wyjazdu. Zawsze jednak mam dwa korpusy. Niech to będzie aparat o dużo mniejszych możliwościach, niech będzie starszy, gorszy, ale przynajmniej umożliwi wykonanie zdjęć, jeżeli nasz podstawowy aparat się zepsuje. Dobrze by było, gdyby nie tylko pasował do tych samych obiektywów, ale również był zasilany takimi samymi bateriami.
Oczywiście, w torbie musi się znaleźć kilka obiektywów: szerokokątny, standardowy i wąskokątny (długoogniskowy). Ze względu na dużo lepszą niż w zoomach jakość optyki często fotografuję obiektywami stałoogniskowymi. Do torby trafia również lampa błyskowa, statyw, filtry, akumulatory, ładowarki, karty pamięci, kopiarka kart lub komputer i zewnętrzne dyski, kable, czytniki i tak dalej.
Wcześniej zdarzało się, że gdy zebrałem cały sprzęt wypisany na liście, było go zbyt wiele i ważył za dużo, abym mógł zabrać wszystko. Niezbędny był więc kolejny etap przygotowań, czyli selekcja, zastanawianie się, co zabrać, a co będzie musiało zostać w domu. Problem rozwiązał się sam, kiedy ciężkie lustrzanki zastąpiłem bezlusterkowcami. Obecnie zamiast kilkunastu kilogramów noszę kilka, nie muszę więc rezygnować z obiektywów ani redukować wagi sprzętu. Nie tylko korpus jest dużo lżejszy niż w lustrzankach, mniej obciążają również przeznaczone do niego obiektywy. Nawet statyw, który obecnie zabieram ze sobą, waży osiemset gramów, a ten, którego używałem poprzednio, przekraczał trzy kilogramy.
Ostatni etap przygotowań to dokładne naładowanie wszelkich baterii, sformatowanie kart, kolejne sprawdzenie, czy wszystko zabrane, i popakowanie tego w bagaż podręczny. Dopiero po tym wszystkim jestem gotów do wyjazdu
5) Właściwy Powód
Na ostatnie pytanie, „dlaczego chcemy pojechać akurat tam i dlaczego zależy nam akurat na takich fotografiach?”, każdy z was musi odpowiedzieć sobie sam. Usłyszymy tyle wersji, ilu fotografów: od zlecenia z firmy po marzenia z dzieciństwa.
Na koniec muszę was troszkę rozczarować. To, o czym pisałem wyżej, to warunki konieczne, ale niewystarczające. Trzeba jeszcze łutu szczęścia. Podobno Napoleon, dobierając sobie generałów, pytał ich, czy mają fart. To ważne. Wiele fantastycznych zdjęć powstało, bo fotografowi sprzyjał los. Był w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i nacisnął spust migawki. Jeszcze więcej fotografii nigdy się nie narodziło, bo fortuna odwróciła się od pasjonata. Tak jak wędkarze opowiadają o tych gigantycznych rybach, które im się zerwały, tak fotografowie opowiadają o tych chwilach, kiedy widzieli coś niesamowitego, ale nie zrobili zdjęcia. Jak się zachować, gdy wiemy, że właśnie straciliśmy tą największą rybę?
„ Zdarzają się chwile, gdy nie masz przy sobie aparatu i wówczas widzisz najwspanialszy zachód słońca lub najpiękniejszą scenę, jaką zawsze chciałeś zobaczyć. Nie przejmuj się tym, że nie możesz tego sfotografować. Usiądź i rozkoszuj się widokiem. // De Griff
I jeszcze jedno. Jest takie powiedzenie no risk, no fun. Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Można to rozszerzyć. Nie ma ryzyka, nie ma sukcesu. W 1941 roku Yousuf Karsh, a właściwie Howsep Karshian, Turek ormiańskiego pochodzenia, wówczas już Kanadyjczyk, otrzymał zlecenie sportretowania Winstona Churchilla. Ustawił klienta, światła, aparat i czekał. Na twarzy modela nie malowały się żadne uczucia. Beznamiętnie palił cygaro. Mijały minuty i nic się nie zmieniało. Nagle Yousuf podszedł do premiera i wyrwał mu cygaro z ust. Na twarzy Churchilla pojawiło się zaskoczenie i złość. Yusuf wyzwolił migawkę.
Zdjęcie to kojarzono później z reakcją premiera na toczącą się wojnę. Oczywiście, fotograf natychmiast wyjaśnił swojemu modelowi, czemu tak zrobił. Na twarzy Churchilla pojawił się uśmiech, a Yusuf nacisnął spust migawki po raz drugi. Oba zdjęcia są do dziś ikonami portretu i doskonale pokazują, że bezczelność i wiara w swoje umiejętności może przynieść całkiem dobry efekt.
Wściekły Churchill autorstwa Yousufa trafił na banknot
Czy to przykład dobrego rzemiosła, czy może artyzmu autora ? Nie wiem ale na pewno Yousuf wykazał się odwagą i pomysłem na unikalne zdjęcie jakiego nikt do tej pory nie zrobił mając do dyspozycji tylko krótką chwilę na sesję.
Na koniec ważna uwaga. Kiedy już wrócicie z waszej fotograficznej wyprawy i, przeglądając w domowym zaciszu swoje zdjęcia, nie natraficie na żadne powalające na kolana arcydzieło, wspomnijcie słowa Ansela Adamsa: „Dwanaście świetnych fotografii w ciągu roku to wspaniały plon”. Idąc tym tropem postarajcie się wybrać JEDNO NAJLEPSZE z waszych zdjęć z każdego miesiąca. Sugeruję też w przyszłości zacząć myśleć w taki sposób. Waszym celem nie powinno być wykonanie setki dobrych zdjęć ( bo to w zasadzie nie możliwe) skoncentrujcie się na jednym dobrym zdjęciu w miesiącu albo kilku – dosłownie kilku – dobrych zdjęciach z realizowanego tematu. Jakość nie ilość. I owszem zdjęć w portfolio będziecie mieli mniej. Mniej ale za to dużo lepszych.
Człowiek poznaje świat pięcioma zmysłami. W fotografii ograniczamy się do jednego. Wzroku.
„Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci”.