Światło w fotografii odgrywa kolosalną rolę. Często oglądając zdjęcia czy to w internecie czy w albumach zadajemy sobie pytanie, co trzeba było zrobić aby uzyskać dany efekt na fotografii. Jak duzo jest w oglądanym przez nas obrazie obróbki, jak bardzo fotograf “oszukał” i podpicował zdjęcie w programie graficznym…
A cała zabawa w fotografii polega właśnie na tym, aby pracować aparatem, obiektywem i filtrami czyli pracować jako fotograf a nie jako grafik komputerowy… Dlatego właśnie odpowiednia chwila, odpowiedni moment i oczywiście umiejętności decydują o tym jak będzie wyglądało nasze zdjęcie…
Z jednej strony to właśnie odpowiednio uchwycony moment, ulotna chwila zarejestrowana na materiale światłoczułym. Z drugiej – to właśnie magiczne światło. Tak lubiana przez fotografów złota godzina to właśnie moemnt, kiedy pojawiają się ciekawe, żywe i nasycone kolorki, kiedy odbieramy wrażenie trójwymiarowości tego na co patrzymy, właśnie dzięki niskiemu oświetleniu. To moment, kiedy zdecydowanie najlepiej fotografować.
To moment w którym trzeba być w odpowiednim miejscu. Można odwiedzić Dyrhoaley o dowolnej porze, a można też tam trafić podczas złotej godziny. Każde zdjęcie będzie wyglądało a inaczej.
Na tej fotografii “zagrało” kilka rzeczy. Parująca plaża to właśnie ten ulotny moment uchwycony na fotografii a złota godzina i niskie promienie słoneczne sprawiły, ze zwyczajny Islandzki widok zaczął nabierać magicznego charakteru.
Dlatego właśnie uwielbiam Arktykę i okolice, ponieważ złota godzina może tam trwać godzinami a zachód słońca potrafi płynnie przejść we wschód słońca.
Zdjęcie wykonane podczas ostatniego pleneru fotograficznego na Islandii…
Na fotografii okolice Dyrholaey – Islandia
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko maskonura w tej scenerii. I to kolekny powód aby wrócić na Islandię i “poprawić”ten kadr…