OM-D E-M1 jest drugim aparatem Olympusa z grupy aparatów OM-D. Bezlusterkowców zdecydowanie bardziej zaawansowanych niż grupa aparatów PEN
Aparaty te z powodzeniem mogących konkurować z lustrzankami. Miejsce pryzmatu i matówki znanej z lustrzanek zajął elektroniczny wizjer mający wiele przewag nad matówką – czyli niczym innym, niż kawałkiem zmatowionego szkiełka. aparaty OM-D Posiadają – podobnie jak lustrzanki – wymienne obiektywy. Są jednak mniejsze, lżejsze a oferują taką jakość zdjęcia jak lustrzanki. Według mnie to rewleacyjny rodzaj aparatu do fotografii podróżniczej a nawet podwodnej. Wszędzie tam gdzie liczy się dla nas waga , i gabaryty bo sprzęt musimy nosić, lub uiszczać opłaty za nadbagaż – te aparaty prędzej czy później zajmą miejsce dużych lustrzanek…
E-M1 jest następcą modelu E-M5 o którym pisałem niedawno tutaj :
http://www.fotopolis.pl/index.php?n=17261&olympus-om-d-e-m5-opinia-marcina-dobasa
Modelu, który ostatnimi czasy z powodzeniem używam podczas pracy z aparatem. Małego, lekkiego sprzętu bardzo dobrej jakości. Poniższe zdjęcia wykonane zostały młodszym i dużo mniej zaawansowanym technologicznie aparatem niż EM-1 a więc aparatem OM-D EM-5
OM-D EM-5 + Micro Zuiko Digital 60mm |
OM-D EM-5 + Zuiko Digital 50-200 |
OM-D EM-5 + Leica 25mm |
OM-D EM-5 jak widać jest aparatem pozwalającym na uzyskanie takich samych zdjęć jak za pomocą lustrzanek. Jeżdżę na wyjazdy już tylko z tym aparatem i PENem w roli backupu. Zdjęcia przywożę takie co do których nie mam zastrzeżeń technicznych czy jakościowych Zastrzeżenia co do kadru, motywu, czy samej fotografii zawsze są – ale jest to wina moja a nie sprzętu… Tak więc w zpuełności taki bezlusterkowiec wystarcza mi do pracy… Oczywiście jak wszystko nie jest wolny od jakiś wad i mankamentów. Nie ma ich dużo, ale jednym doskwierającym problemem był fakt braku pełnego wsparcia dla obiektywów systemu 4/3. Rzecz zapewne mało ważna dla większości użytkowników, którzy kupili ten aparat zaczynając przygodę z systemem. Dla mnie jednak istotna, ponieważ wciąż jestem właścicielem obiektywów ZUIKO DIGITAL z systemu 4/3 z którymi nie zamierzam sie rozstawać ze względu na ich jakość. OM-D EM-5 mimo iż działał z tymi obiektywami nie oferował pełnej prędkości autofocusa a dla pewności najlepiej było ostrzyć lub doostrzać manualnie. Mimo iz 50-200 jest duży i ciężki to też go ze sobą czasem zabieram nawet jeśli nie chce szybko pracować z OMD. Drażni jednak świadomość, że mam w torbie dobry obiektyw, lodowiec mogę nim sfotografować, ale pędzącego delfina już nie…
Oczywiście nie jest to wielkim problemem w przypadku scen statycznych takich jak krajobrazy ale w przypadku fotografowania ruchu jest już istotne…
Dziś – ta wypowiedź zdecydowanie traci sens, ponieważ wreszcie w systemie mikro 4/3 pojawia się aparat naprawiający to niedociągnięcie… Okazuje się, że Olympus też dostrzegał ten błąd i w następnym korpusie OM-D wada ta została usunięta. Tym samym E-M1 stał się aparatem, który uważam za zdecydowanie wystarczający do mojej pracy ( przynajmniej na dzień dzisiejszy – bo technologia rozwija się bardzo szybko 🙂 )
Słowem najważniejsza i najistotniejsza rzecz, która doskwierała mi w pracy z OM-D EM-5 została poprawiona w nowym OM-D EM-1. Na tym można by poprzestać opis tego aparatu 🙂
Oczywistym jest fakt, że zdjęć gorszych ten nowy aparat “robić nie będzie”. Więc będzie tylko lepiej skoro współpracuje z dużymi obiektywami i jakość zdjęcia jes lepsza 🙂
Ale okazuje się że zmian w nowym flagowcu jest troszkę więcej i warto o nich kilka słów powiedzieć, zwłaszcza, że aparat nie jest jeszcze jakoś powszechny pod strzechami i w sklepach…
Za plus należy uznać bardzo dużą możliwość programowania funkcji przycisków. Myślę, że spokojnie można skonfigurować taki aparat pod siebie tak aby mieć szybki dostęp do tego co nam potrzebne…
Aparat wyposażony jest również w klawisze funkcyjne. Fn1 i Fn2, oraz dwa dodatkowe po prawej stronie mocowania obiektywu. Co więcej zrobione sa tak, aby tylko za pomocą dotyku je rozróżnić.
Dodatkowo – podobnie jak w OM-D EM-1 możemy przypisać funkcje strzałkom.
Słowem jeśli pracujemy tym aparatem – możemy sobie skonfigurować przyciski ustawień tak jak nam wygodnie. wymaga to od nas zapamiętania gdzie co mamy, ale podczas pracy zmieniamy ustawienia płynnie i nie odrywając oka od matówki. To najważniejsza rzecz podczas pracy aparatem…
za m43.eu |
za dpreview |
Co więcej warto wspomnieć o jednej rzeczy. W moim odczuciu EVF ma zdecydowaną przewagę nad zwykłą matówką. Matówka – to kawałek matowej szybki – na której tworzy się obraz. Widzimy na niej to co nasze oko. Obraz na matówce zawsze będzie wydawał nam się “poprawnie naświetlony” Co innego widzi natomiast wizjer bo on pokazuje nam to co widzi aparat. Jeśli zdjęcie będzie przepalone – zobaczymy to jeszcze przed naciśnięciem spustu. Będziemy mogli na żywo oglądać histogram, czy włączyć funkcję Shadow Highlights. Co więcej ostrząc manualnie możemy sobie powiekszyć dowolny fragment kadru a w najnowszym OM-D nawet włączyć opcję focus peaking. Znów mamy przewagę nad matówką taką jaką znamy z aparatów cyfrowych – czyli matówką bez klina… Jeśli mamy źle dobrany balans bieli w wizjerze też zobaczymy to zanim naciśniemy spust migawki. Tak więc mamy wizjer wielkości tego co oferuje matówka z 1Dx ale oferujący znacznie znacznie większe możliwości.
Gdy już jesteśmy przy energii warto wspomnieć, że na całe szczęście EM-1 używa tych samych baterii co EM-5 i E-P5
- ISO LOW – czułość niższa niż ISO 200 a więc chyba ISO100 ( tak przynajmneij opisule to Lightroom) – przydatne na pewno wszędzie tam, gdzie chcemy uzyskać małą głębię ostrości. Może wszędzie tam gdzie Zastosowanie ISO LOW daje mi większe szanse na otwarcie obiektywu,. podobnie jak zastosowanie 1/8000s.
- 10 fps w zdjęciach seryjnych oraz 6,5 fps przy ciągłym autofocusie. Wynik poprawiony względem poprzednika
- Gniazdo mikrofonu – Nowa rzecz na pewn przydatna dla filmujących. Do tej pory mikrofon musiał być podłączony do wielofunkcyjnego portu. Obecnie wystarczy zwykły jack
- Wi-FI – Pozwala na komunikację aparatu ze smartphonem – nie badałem nie mam takiego mądrego smartphone 😉
- synchronizacja błysku 1/320 zamiast 1/250
(1/320 s lub dłużej (FL-LM2) ) Testowałem z lampą FL-LM2 i rzeczywiście taki czas jest osiagalny. Z lampą FL-36R bez ustawionego FP czas synchronizacji wyniósł 1/250s. Z ustawionym FP w lampie osiągnąłem 1/8000s ale to zrozumiałe. W przypadku zdalenego wyzwalania lampy za pomocą lampy FL-LM2 czas synchronizacji wyniósł również 1/250s.
HDR – ma zaprogramowane ustawienia, który przy prędkości 10 fps pozwalają na zrobienie nawet bez statywu jakiejś serii zdjęć pozwalającej na złożenie dobrego HDRa
FOCUS PEAKING – nowość pozwalająca na dokładne ustawianie ostrości w trybie manualnym
Zdjęcie chyba mało istotne – Ważne natomiast jak aparat sobie radzi w terenie w realnej pracy i co z niego można wycisnąć, choć już widać że można i to dużo. Na pewno więcej niż z OM-D EM-5 🙂
Strasznie nie lubię takich zdjęć ale sobie zrobiłem i wywołałem żeby popatrzeć w skali 1:1
Leica 25mm @f11 ISO100
PODSUMOWANIE