No właśnie – jak fotografować szybko latające ptaki? Czas podzielić się doświadczeniem, tipsami i trikami na przykładzie polujących bielików. Ustawienia aparatu opiszę w oparciu o ustawienia w systemie w którym pracuję czyli w OM System. Możliwe, że inni użytkownicy tego systemu dzięki temu łatwiej będą mogli pewne rzeczy poustawiać w swym aparacie. Tu też gorąco polecam kurs GUZIKOLOGIA – stworzony dla aparatów z serii OM-1
Dlaczego lecące ptaki na przykładzie bielików? – Po pierwsze dlatego, że to dość wymagający temat a po drugie dlatego, że od kilku lat jest to temat, którym zajmuję się kilka razy w roku prowadząc fotowyprawy na polujące bieliki nad Zalew Szczecińskim. To jedno z tych miejsc, gdzie bardzo ładnie widać jak w jednym miejscu spotyka się dzika przyroda, środowisko bardzo mocno przekształcone przez człowieka i fotografowie przyrody. Bieliki – największe drapieżne ptaki w Polsce – gromadzą się tutaj, tworząc spektakularne widowisko i doskonały temat dla każdego, kto potrafi je dostrzec i odpowiednio uchwycić aparatem.
Bielik zwyczajny (Haliaeetus albicilla) to nie tylko ptak z naszego godła – choć tu zdania są podzielone, bo niektórzy twierdzą, że w godle mamy jednak orła przedniego , ale także doskonały temat fotograficzny. Rozpiętość skrzydeł sięgaja nawet 2,5 metra, charakterystyczny dziób i widoczny z daleka biały ogon – powodują, że trudno go pomylić z innym ptakiem. Prezentuje się wyjątkowo majestatycznie, zwłaszcza na tle otwartej wody, porośniętych na zielono brzegów czy hałd z Zakładów Azotowych. Jednak uchwycenie go w locie, w momencie podejmowania ryby z wody, wymaga nie tylko odpowiedniego sprzętu, ale też głębokiego zrozumienia zachowań ptaków drapieżnych i umiejętności szybkiego posługiwania się sprzętem fotograficznym.
Czas ekspozycji – kiedy “za długo” znaczy “źle”
Jednym z podstawowych błędów początkujących fotografów ptaków jest zbyt długi czas naświetlania. Często nie mamy pojęcia, że coś robimy źle, bo zdjęcia wychodzą a na ekraniku prezentują się całkiem nieźle. Niestet, po zgraniu zdjęć na komputer i selekcji okazuje się, że mamy zimny prysznic, ponieważ zdjęcia są nie ostre i poruszone. Nawet jeśli korzystamy ze stabilizacji obrazu, to przy dużych ogniskowych każdy mikro ruch staje się widoczny. A przecież nie tylko my się poruszamy – bielik również – i to szybko. Jego ruch czasem bywa, nagły i trudny do przewidzenia.
Warto wiedzieć, że bieliki stosują dwa główne typy nalotów. Pierwszy to ten bardziej przewidywalny – ptak zniża lot, wypłaszcza go nad powierzchnią wody i w ostatniej fazie sięga po rybę. Drugi – znacznie trudniejszy do uchwycenia – to dynamiczny i gwałtowny atak: bielik lecący wysoko składa skrzydła i niczym pocisk spada swobodnie w stronę tafli, by tuż nad nią otworzyć ponownie skrzydła, wyhamować i błyskawicznie podjąć zdobycz. Uchwycenie takiej sceny wymaga zarówno refleksu, jak i znajomości zachowania ptaków. To z kolei przychodzi samo – gdy naoglądamy się wystarczającej liczby polowań. Tak więc im więcej czasu poświęcimy na zdjęcia i obserwację tych ptaków tym większe będzie nasze doświadczenie.
Staram się nie nie stosować czasów dłuższych niż 1/2500 s (Zazwyczaj korzystam z obiektywów 600-800mm dla pełnej klatki). Krótsze czasy jak najbardziej są OK i nawet zalecane jeśli warunki pozwalają, ale dłuższych unikam. Szczególnie przy dynamicznych scenach nalotów warto ten czas nawet jeszcze skrócić. Oczywiście, wartość ta nie jest absolutem. Wszystko zależy od prędkości ptaka, długości ogniskowej i kierunku ruchu względem fotografa. Niemniej, jeśli chcemy mieć ostre zdjęcia z momentu wyjęcia ryby z wody – im krócej, tym lepiej.
Z technicznego punktu widzenia w ogóle im krótszy czas naświetlania, tym lepiej. Niestety, fotografia to sztuka kompromisów. Im krótszy czas, tym mniej światła trafia do matrycy aparatu. Aby skompensować ten niedobór, musimy zwiększyć wartość ISO. A im wyższe ISO, tym większe ryzyko pojawienia się szumów na zdjęciu.
Jak łatwo się domyśleć przy tego typu zdjęciach pracuję najczęściej na preselekcji czasu i mój graniczny czas czyli 1/2500s ustawiony jest domyślnie. W trakcie fotografowania w zależności od tego co się dzieje i ile mam światła – zmieniam sobie w miarę swobodnie czasy ekspozycji zaczynając od wspomnianej wcześniej 1/2500s w kierunku krótszych czasów otwarcia migawki.
Korekta ekspozycji – praca z kontrastowym tłem
Podczas fotografowania bielików warto zwracać szczególną uwagę na tło, na którym znajduje się ptak. Jeśli leci on na tle jasnego nieba, aparat może błędnie ocenić scenę jako zbyt jasną i nie doświetlić sylwetki ptaka. Z kolei jeśli tłem jest ciemna ściana lasu lub zarośla – ekspozycja może być zawyżona, co prowadzi do utraty szczegółów w jasnych partiach, np. na głowie bielika.
Dlatego bardzo często jeszcze zanim rozpocznie się nalot, ustawiam korektę ekspozycji na wartość ujemną – przewidując, że kluczowy moment, czyli podjęcie ryby, nastąpi tuż nad wodą i jakie jest tam tło. Regularnie sprawdzam, jaka ekspozycja jest optymalna w rejonie w którym chcę mieć sfotografowanego bielika i ją ustawiam w aparacie już wcześniej. Nawet jeśli zaczynam śledzenie ptaka na tle jasnego nieba, wiem, że za chwilę będzie znajdował się na ciemniejszym tle lub odwrotnie – i jestem na to przygotowany a ustawienia w aparacie są przygotowane już pod to zdjecie. Tego typu przewidywanie i korekta światła to jeden z kluczowych elementów skutecznej fotografii ptaków drapieżnych. Gdy zależy mi na ładnym zdjęciu bielika z rybą w wyciągniętych szponach – korektę ekspozycji mam ustawioną już wcześniej i prawda, że zdjęcia z nalotu nie będą prawidłowo naświetlone ale ustawienie na przykład -1EV zapewnia mi, że podczas chwytania ofiary przez ptaka zdjęcie będzie naświetlone tak jak należy
Praca z histogramem i ekspozycją
Fotografowanie, zwłaszcza na tle jasnego nieba, to szkoła radzenia sobie z ekspozycją. Automatyka aparatu w takich sytuacjach bardzo często się myli – mierząc ogólną jasność kadru, dąży do zrównania jej z szarością 18%, co w praktyce oznacza, że ptak wyjdzie niedoświetlony a nie bo będzie prawidłowo naświetlone. Teoretycznie pomiar punktowy światła w takiej sytuacji mógłby pomóc, jednak podstawowy minus polega na tym, że busimy mieć punkt pomiarowy cały czas wycelowany w ptaka. Nie tyle nie jest to łatwe ile prawie nie wykonalne gdy fotografujemy z ręki z bujającej łodzi, bielika chaotycznie spadającego w stronę ryby. Dlatego jak wspomniałem wcześniej tak ważne jest, by nie polegać ślepo na tym, co pokazuje światłomierz, ale korygować ustawienia. Tylko jak? Najlepiej pracować z histogramem – a jak podanym zależy już tylko od Waszych preferencji. W przypadku gdy fotografujecie bezlusterkowcem jeszcze przed naciśnięciem spustu doskonale widzicie jak będzie wyglądało zdjęcie. Możecie wyświetlić sobie dodatkowo histogram, lub włączyć opcję Shadow Highlights.
Histogram to wykres rozkładu jasności w zdjęciu – od cieni po światła. Kluczowe jest, by wiedzieć, jak go interpretować. Jeśli cały wykres przesunięty jest w lewo – zdjęcie jest niedoświetlone. Jeśli w prawo – może być przepalone.
Dlatego często celowo koryguję ekspozycję – zmieniając EV nawet o 0,7 – 1,3EV ale ocena o ile i w którą stronę przychodzi wraz z doświadczeniem – lub możecie ją wyczytać z histogramu. .
Dobre nawyki pracy z histogramem i świadomość działania pomiaru światła pozwalają uniknąć wielu błędów – szczególnie w dynamicznych scenach, kiedy nie ma czasu na poprawki. I nawet jeśli korzystam z trybu preselekcji przysłony, zawsze trzymam palec wskazujący na pokrętle korekcji ekspozycji – gotowy, by natychmiast dostosować parametry do aktualnej sceny.
Czułość – AUTOISO
Tu płynnie przechodzimy do następnego ustawienia w aparacie – czułości. Przy fotografowaniu bielików praktycznie zawsze korzystam z funkcji Auto ISO. To ustawienie, które pozwala aparatowi automatycznie dostosowywać wartość czułości matrycy do aktualnych warunków oświetleniowych, aby utrzymać ustalony czas naświetlania i przysłonę. Oznacza to, że mogę skupić się na kadrowaniu i śledzeniu ptaka, a aparat sam dobiera ISO tak, by zapewnić prawidłową ekspozycję.
Auto ISO w moim aparacie działa w ramach zdefiniowanych przeze mnie granic – Ustawiamy domyślną i maksymalną czułość, którą jesteśmy w stanie zaakceptować. Kluczowe jest tu określenie tej maksymalnej, nieprzekraczalnej wartości ISO.
Każdy fotograf musi ją dobrać indywidualnie, w zależności od akceptowalnego przez siebie poziomu szumu i wiedzy na temat możliwości odszumiania na etapie postprodukcji. Fotografia cyfrowa zrobiła olbrzymi krok do przodu odkąd pojawiły się programy takie jak TOPAZ DENOISE.
Zdjęcia seryjne
Wiadomo, że przy dynamicznym nalocie, zdjęcia pojedyncze dają trochę zbyt małe szanse aby mieć sporo dobrych fotografii. Dlatego korzystam ze zdjęć seryjnych. Zdecydowanie wolę elektroniczną migawkę. Ile klatek na sekundę? To już zależy od Was. Im więcej tym łatwiej nam będzie uchwycić decydujący moment ale tym szybciej zapchamy kartę pamięci. Przy nalotach korzystam z SH2 czyli szybkich zdjęć seryjnych z działającym autofokusem. Przy tym ustawieniu aparat wykonuje 50 klatek na sekundę. Szybko ale trzeba oszczęsdnie naciskać spust migawki, bo łatwo zapchać kartę 🙂 To też przychodzi z czasem i doskonale wiemy w którym momencie warto nacisnąć spust, żeby nie mieć kilkuset identycznych zdjęć nurkującego ptaka. Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. To powód dla którego podczas wyjazdu na wodzie spędzamy łącznie 12 godzin.
Technika celowania – drugie oko otwarte
Kiedy fotografuję lecące ptaki, zawsze mam otwarte drugie oko. To technika znana choćby ze strzelectwa – pozwala zachować pełniejsze pole widzenia. Drugie oko widzi scenę w rzeczywistości, pierwsze – przez wizjer. Przy odrobinie wprawy można nauczyć się łączyć te dwa obrazy.
Nie jest to może przyjemne, zwłaszcza na bujającej łodzi ale obraz zaczynamy widzieć podwójnie – Dużego półprzezroczystego bielika widzianego przez teleobiektyw i małego ptaszka widzianego nieuzbrojonym okiem. Dzięki temu łatwiej jest przewidzieć trajektorię lotu ptaka i odpowiednio wcześniej przygotować kadr. To ogromna pomoc zwłaszcza w momentach, gdy ptak wykonuje zaskakujące manewry tuż przed zdobyczą. Spróbujcie – na początku jest dziwnie ale gdy się przyzwyczaicie do takiego celowania będzie dużo lepiej. Tu zdecydowanie gorzej mają osoby z dominującym lewym okiem bo celując lewym – prawe jest zasłonięte przez rękę i aparat. Cóż – możemy przyjąć, że niektórzy mają łatwiej…
Przewidywanie ruchu – klucz do sukcesu
Bielik, zanim podejmie rybę, często zniża się po linii prostej zbliżając się do wody a tuż nad powierzchnią, zaczyna lecieć równolegle do niej. Cała sztuka celowania polega na tym, aby nie prowadziś aparatu cały czas po “ścieżce podejścia” ponieważ gdy zacznie lecieć poziomo i wykonywać manewr “touch & go” my zamiast ptaka będziemy mieli w kadrze tylko wodę. Zamiast tego warto nauczyć się obserwować ptaka kątem oka i przewidywać, kiedy nastąpi wypłaszczenie. Po analizie masy nieudanych zdjęć – spokojnie mogę stwierdzić, że to kolejny częsty błąd.
Kadrowanie – margines bezpieczeństwa
Podczas fotografowania dynamicznych scen, takich jak naloty bielików, warto zostawić sobie niewielki margines bezpieczeństwa w kadrze. Kadrowanie “na styk” wygląda efektownie tylko wtedy, gdy wszystko zagra idealnie. W praktyce jednak najmniejszy ruch ptaka może spowodować, że jego skrzydła zostaną obcięte lub cała sylwetka wypadnie poza kadr. Zwłaszcza przy długich ogniskowych i szybkich manewrach ptaków lepiej jest zostawić nieco przestrzeni wokół, którą później – jeśli zajdzie potrzeba – można skadrować podczas obróbki. To rozwiązanie daje większą elastyczność i znacznie zwiększa szanse na udane ujęcie.
Autofokus i wybór pól AF
W przypadku aparatów OM System (dawniej Olympus), korzystam z poziomego paska pól AF, który zajmuje jedną trzecią wysokości kadru. Nie jest to domyślnie proponowany zestaw pól autofocusa przez aparat ale choćby w puszcze OM-1 można sobie samemu skonfigurować pod własne potrzeby aktywne pola AF
To rozwiązanie doskonale sprawdza się przy fotografowaniu lecących ptaków – pozwala objąć całą ich sylwetkę, a jednocześnie nie zgubić ostrości na tle niejednorodnym (np. drzewa, fale). Gdy tło jest jednolite – np. błękitne niebo – polecam korzystanie ze wszystkich dostępnych pól AF. Jeśli aparat ma funkcję rozpoznawania ptaków – warto ją włączyć, zwłaszcza że z generacji na generację działa to coraz lepiej. W moim przypadku aparat doskonale wykrywa ptaki – otacza je białą ramką a potem znajduje oko i tam stara się ustawić ostrość. Działa to nad wyraz dobrze i sprawnie.
Ograniczenie zakresu pracy AF
Podczas naszego fotografowania jednym z kluczowych aspektów wpływających na skuteczność autofocusa jest jego szybkość i celność. W wielu obiektywach – zwłaszcza tych zaprojektowanych do fotografii przyrodniczej i sportowej – znajdziemy przełącznik służący do ograniczania zakresu pracy autofokusa (AF limiter). To taki mały pstryczek, najczęściej trzy pozycyjny, gdzie ustawiamy zakres pracy autofocusa. Choć bywa często pomijany, w terenie może okazać się nieocenionym wsparciem.
Przełącznik ten pozwala nam określić, w jakim przedziale odległości obiektyw ma poszukiwać ostrości. Typowo możemy wybrać pełny zakres (np. od 3 metrów do nieskończoności), ale także ograniczyć go – np. od 10 metrów do ∞, albo od 3 do 10 metrów, w zależności od modelu obiektywu. Trzecia pozycja to pełen zakres pracy obiektywu Na pierwszy rzut oka wydaje się to drobiazgiem, ale jego zastosowanie przynosi bardzo wymierne korzyści.
Załóżmy, że fotografujemy naszego bielika. Ptaki najczęściej pojawiają się w odległości 20–50 metrów. Jeśli :wyjedziemy” kadrem z bielika i aparat “zgubi ostrość” to aby znaleźć ponownie bielika będzie “szukał” w cały zakresie odległości, a to zajmuje czas…. Dzięki ograniczeniu zakresu AF obiektyw „wie”, że nie ma szukać ostrości w jednym z wybranych zakresów – ignoruje więc pierwszy plan i koncentruje się na obiektach dalej. Dzięki temu ponowne wyostrzenie na ptaka gdy znów w niego wycelujemy zajmie nam mniej czasu. Skraca nam to czas potrzebny na ostrzenie. Obiektyw nie musi „przelatywać” całej skali ostrości od najbliższego punktu do nieskończoności, a to oszczędza cenne ułamki sekundy, często decydujące o złapaniu idealnego ujęcia.
Warto pamiętać, że niektóre nowsze modele aparatów pozwalają również ustawić zakres ostrości z poziomu menu aparatu , bez konieczności korzystania z przełącznika na obiektywie. Taką opcję oferuje choćby puszka której używam czyli OM-1 II W obu przypadkach warto tę funkcję testować i dostosować do warunków danego pleneru – to szczegół, który w praktyce robi ogromną różnicę. Jeśli macie obiektyw bez takiego przełącznika – możecie ograniczyć zakres pracy AF z poziomu puszki.
Stabilne trzymanie aparatu – inspiracja ze strzelnicy
Stabilizacja obrazu to jedno, ale prawidłowe trzymanie aparatu – to zupełnie inna historia. Znów porównam fotografię do takich dyscyplin jak strzelectwo czy biathlon, gdzie bardzo ważna jest postawa ciała, punkt kontaktu i oddech. W fotografii długim teleobiektywem stabilność jest absolutnie kluczowa, jednak trzeba też uważać, czy i o co opieramy sprzęt. Opieranie się o burtę czy reling łodzi nie jest najlepszym pomysłem – fale, nawet niewielkie, są w tym miejscu bardziej wyczuwalne, a każde bujnięcie potrafi skutecznie zepsuć ujęcie. Jeśli do tego pracuje silnik – drgania są natychmiast przenoszone na obiektyw, co przy dużych ogniskowych oznacza nieostre zdjęcie. Dlatego tak istotne jest, by nauczyć się kontrolować i stabilizować każdy ruch ciała. Trzeba dążyć do tego, by aparat i obiektyw były możliwie stabilizowane przez nas i wykonywały płynne ruchy – niczym lufa w czołgu, stabilizowana żyroskopowo. Dobre nawyki postawy, odpowiedni uchwyt i świadome operowanie oddechem – to elementy, które mają ogromne znaczenie w terenie.
Programowalne tryby – C1, C2, C3
W OM-1 Przy tego typu temacie mam skonfigurowane dwa podstawowe tryby Custom
- C3 – do dynamicznych nalotów: ciągły autofokus, wykrywanie ptaków, krótkie czasy, szybka seria
- C4 – do statycznych scen: pojedynczy autofokus, dłuższy czas naświetlania, mniejsza liczba klatek na sekundę
Moglibyście zapytać czemu C3 i C4 a nie C1 i C2. Odpowiedź jest prosta – bliżej od C4 do trybu Video niż od C1 tak więc szybka zmiana na filmowanie też jest możliwa i wzasadzie kółko PASM skacze między C3 C4 a filmowaniem.
Przełączanie pomiędzy nimi to kwestia jednego ruchu palcem na pokrętle. Oszczędność czasu, mniejsza szansa na pomyłkę, większa płynność pracy.
Jeśli chcesz spróbować swych sił w starciu z bielikiem zapraszam na jeden z naszych wyjazdów “Polujące bieliki“. Zalew Szczeciński daje niezwykłe możliwości. Przy sporej aktywności ptaków to po prostu fotograficzny poligon, pozwalający na powtarzanie ujęć i wyciąganie wniosków. Jeśli ktoś szuka sposobu na rozwinięcie swoich umiejętności, to doskonała okazja by wspólnie wybrać się w plener, w małej, kameralnej grupie, z doświadczonym instruktorem, który zna to miejsce jak własną kieszeń. Nie da się ukryć, że po kilku dniach tego typu fotografii stanicie się specjalistami w dziedzinie fotografowania dynamicznych scen nalotów szybkich ptaków.
Jestem jednym z przewodników na tych wyprawach, ich celem nie jest tylko fotografowanie, ale poznanie przyrody i pogłębienie warsztatu fotograficznego. Uczymy się od siebie nawzajem, dzielimy wiedzą i doświadczeniem. Nie chodzi tylko o zdjęcia. Chodzi o praktykę, naukę i miło spędzony czas