Filtry to rzecz, która z niewiadomych przyczyn traktowana jest bardzo po macoszemu na wszelakich forach internetowych.
Internauci kolokwialnie rzecz nazywając ” jarają się” nowymi korpusami, nowymi matrycami, wyższymi czułościami większą rozdzielczością, pomijając z niewiadomych przyczyn wymownym milczeniem całą masę akcesoriów wykorzystywanych w fotografii. Rzadko możemy przeczytać coś sensownego o filtrach, o statywach, o wyzwalaczach o lampach błyskowych i ich wykorzystaniu w terenie. Z niewiadomych przyczyn postęp technologiczny i gonitwa za nowszym aparatem to 90 % tematów na forach internetowych. Dlaczego ? Nie mam pojęcia 🙂
O tym jak ważne są filtry chce pokazać na przykładzie fotografii. Nie ma co pisać peanów wychwalających te małe szkiełka w metalowych oprawkach ( albo i bez jak w przypadków filtrów Cokin ) Ktoś mógłby zapytać: „Po co nam dziś filtry, skoro programy graficzne, takie jak Lightroom czy Photoshop, mają suwaki regulujące nasycenie?”. Otóż suwakami wszystkiego nie poprawimy i pewnych rezultatów nigdy nie uzyskamy. Są sytuacje i to liczne, w których filtr jest niezastąpiony. Tak naprawdę najbardziej nam zależy, aby zarejestrować pewne rzeczy na matrycy, niż na kreowaniu ich w programie graficznym. Jeśli fotografując tęczę, ustawimy filtr pod odpowiednim kątem, tęcza stanie się widoczna. Jeśli na naszym zdjęciu tęcza nie byłaby widoczna, to jakkolwiek byśmy nie pracowali suwakami podczas wywoływania RAW-ów, nigdy tej tęczy nie pokażemy w odpowiedni sposób. Bliki na powierzchni wody da się wyeliminować za pomocą filtra, ale już na etapie obróbki trudno będzie to uzyskać. Oczywiście, nie można przesadzać ze zwiększaniem nasycenia zdjęcia i należy korzystać z filtra polaryzacyjnego z umiarem.
Dość często korzystam z filtrów szarych. Możemy podzielić je na dwie grupy: umiarkowanie gęste (ND2, ND4, ND8) oraz bardzo gęste (ND400, ND500, ND1000). Im gęstszy filtr, tym ciemniejszy. Gęste filtry, takie jak ND400, wyglądają jak kawałek czarnego szkła i przepuszczają naprawdę niewiele światła. Wszystkie te filtry służą do ograniczenia ilości wpadającego do obiektywu światła, ale w zupełnie innych sytuacjach sięgniemy po filtr ND4, a kiedy indziej po ND400. Pierwsza grupa to filtry, które bardzo nam pomogą w wykorzystaniu możliwości obiektywu wszędzie tam, gdzie mamy zbyt dużo światła i nie możemy pozwolić sobie na pełne otwarcie przysłony. Jeżeli chcemy uzyskać małą głębię ostrości, czyli rozmyć tło, a warunki nam na to nie pozwalają, sięgamy po filtr neutralny szary. Fotografując pierwsze chwile żółwia zielonego na plaży na Sri Lance chciałem pokazać to maleństwo w zestawieniu z wielkimi stopami ludzi. Zależało mi jednak na tym, aby nogi gapiów umieścić poza głębią ostrości. Niestety, ilość światła była tak duża, że bez filtra musiałbym przymknąć przysłonę obiektywu, a więc nogi ludzi na drugim tle stały by się dużo bardziej wyraźne. Tu właśnie z pomocą przychodzą filtry szare. Jeśli do obiektywu przykręcimy filtr, który zabierze nam 2 EV, to okaże się, że w takich samych warunkach będziemy mogli ustawić f/1.4 zamiast f/2.8. Jeśli zakręcimy filtr o większej gęstości – będziemy mogli znacząco wydłużyć czas bądź otworzyć obiwktyw. To właśnie powód, dla którego najczęściej sięgamy po tego typu filtry .
Olympus OM-D EM5 Mark II + mZD 12 1/40s f/3.2 ISO 100 Pierwsze chwile nowo wyklutego żółwia zielonego, Sri Lanka
Filtry neutralne szare wykorzystamy również, gdy chcemy wydłużyć czas ekspozycji. Pokazać ruch, rozmytą wodę, pokazać światła ulicy w formie kolorowych smug albo wykorzystać tak długie czasy naświetlania, aby ludzie idący ulicą ulegli na zdjęciu rozmyciu i wręcz przestali być widoczni. Im ciemniejszy filtr tym łatwiej o taki efekt.
Olympus E-1 + ZD 50-200 1/13s f/14 ISO 100 Alczyki lecące nad tundrą, Spitsbergen, Svalbard
Filtry typu ND200, ND400 czy ND1000 pozwalają nam właśnie na stosowanie długich czasów ekspozycji w jasny słoneczny dzień. Właśnie te trzy rodzaje filtrów Hoya PRO ND staram się zawsze mieć w torbie. Tego typu filtry w wersji prostokątnej produkowane przez firmę Lee Filters noszą nazwę Big Stopper. Sięgamy po takie gęste szare filtry choćby w fotografii krajobrazowej, zawsze kiedy chcemy rozmazać płynący strumień, ruch chmur czy fale morskie. Oczywiście, nie jest to najczęściej stosowany filtr, ale daje duże możliwości, jeśli chodzi o kreację zdjęcia.
Kolejny rodzaj filtrów, po który najczęściej sięgam i bez którego nie wyobrażam sobie fotografii, zwłaszcza krajobrazowej, to filtry szare połówkowe. Nasz mózg ma zadziwiającą umiejętność. Potrafimy dostrzegać szczegóły scen o bardzo szerokiej rozpiętości tonalnej. Widzimy jednocześnie detale w cieniach i szczegóły w jasnych, silnie oświetlonych partiach tego, co oglądamy. Niestety, żaden materiał światłoczuły – czy to negatyw, czy diapozytyw, czy matryca aparatu cyfrowego – nie da rady zarejestrować tak dużej rozpiętości tonalnej jak nasze oko. Przy kontrastowym oświetleniu rozpiętość tonalna fotografowanej sceny będzie tak duża, że matryca naszego aparatu nie zarejestruje jednocześnie prawidłowo i jasnego nieba, i detali w cieniu. Albo niebo będzie zbyt jasne (przepalone), przy jednoczesnym dobrym odwzorowaniu dolnej części zdjęcia, albo – gdy prawidłowo naświetlimy niebo – okaże się, że reszta fotografii stała się zbyt ciemna. Jednym z prostych sposobów eliminowania tego problemu jest zastosowanie filtra szarego połówkowego.
Olympus E-3 + ZD 9-18 1/800s f/4 ISO 100 + ND GRAD 0.9 EV Stare zabudowania portowe na wyspie Runde, Norwegia
Olympus OM-D EM-1 + Leica 25 1/320 f/5.6 ISO 100 + ND GRAD 0.9 EV Zachód słońca nad równią pływową, Szkocja
Jedna jego połowa to szary filtr neutralny, a drugą stanowi zwykła ochrona przed UV. Przyciemnia on część kadru, a reszta pozostaje niezmieniona. Filtry te, oprócz gęstości, różnią się od siebie również sposobem przejścia (wersje hard i soft). Oznaczenia te wskazują, czy granica między ciemnym a jasnym będzie płynna czy ostra. Jeżeli zastanawiacie się, czy można taki filtr zastąpić późniejszą obróbką, odpowiedź brzmi, „Nie”. Owszem, jeśli chcemy przyciemnić część zdjęcia mamy taką możliwość w programie graficznym. Ale jeżeli podczas wykonywania fotografii część zdjęcia będzie przepalona, czyli pozbawiona informacji, to jakkolwiek byśmy nie obrabiali tego zdjęcia, to przepalone miejsce cały czas pozostanie białą plamą. Kupując tego typu filtr, najlepiej sięgnąć po kwadratowe lub prostokątne filtry typu Cokin. Tylko filtry umieszczane w specjalnych mocowaniach (holderach) dają możliwość przesuwania ich tak, aby gradacja zawsze zaczynała się od linii horyzontu. W kołowych filtrach nakręcanych granica między przyciemnioną a nieprzyciemnioną częścią zdjęcia zawsze wypada w połowie kadru. Rzadko przecież w ten sposób kadrujemy. Fotografując zgodnie z zasadami kompozycji, horyzont umieszczamy lekko pod lub lekko powyżej połowy kadru. Oczywiście są sytuacje kiedy te zasady łamiemy, należą one jednak do rzadkości.
Olympus OM-D EM-1 + mZD 9-18 1/50s f/5.2 ISO 200 widok na zatokę Kvalvika sfotografowany bez filtrów i w trybie automatycznym
Powyższe zdjęcie w moim odczuciu jest nijakie. Kadr może i jest ciekawy. Cała reszta jednak mocno kuleje Zdjęcie pod względem technicznym jest mocno niedopracowane. Niestety jest to coś na czym poprzestanie większość użytkowników aparatu. Sprzęt fotograficzny zaproponował im pewne ustawienia – pomierzył światło ocenił balans bieli. Ktoś nacisnął na spust a aparat “zrobił” zdjęcie. Jeśli jednak czegoś Wam w tym zdjęciu brakuje – sięgnijcie po filtry… Na poniższej fotografii widać już na ile zmieni się obraz gdy tylko ustawicie aparat na statywie i zakręcicie do obiektywu filtr neutralny szary – tu Hoya PRO ND 1000 oraz filtr szary połówkowy ( Cokin 0.9 EV )
Efekt działania filtrów szarych połówkowych i szarego neutralnego widoczny jest już na ekraniku po wykonaniu zdjęcia. Jeśli zestawimy te dwie fotografie okaże się nagle, że mówimy o dwóch drastycznie odbiegających od siebie kadrach. Owszem jeden jest troszkę odrealniony poprzez zastosowanie filtra ND 1000. Czas naświetlania wyszedł na tyle długi, że strefa przyboju pokazana jest jako miękka wata. Ruszająca się woda powoduje, że nie widzimy zamrożonych fal a jedynie wodę przypominającą zmatowione szkiełko. Normalnie nasze oko nie widzi czegoś takiego ale przecież nigdzie nie jest powiedziane, że fotografia ma być wierną kserokopią otaczającego nas świata. Wręcz przeciwnie.
Co więc uzyskamy ? Taki kadr :
Olympus OM-D EM-1 + mZD 9-18 + HOYA PRO ND 1000 + ND GRAD 0.9 EV 20s f/9 ISO 100 efekt działania filtra gęstego szarego oraz szarego połówkowego.
Różnica widoczna gołym okiem. spróbujcie więc przerobić zdjęcie bez filtrów w programie graficznym tak aby uzyskać efekt ze zdjęcia z filtrami. Oczywiście się da. W Photoshopie da się zrobić wszystko. Pojawia się jednak kilka pytań. 1) Ile Wam to zajmie czasu ? 2) czy chcecie pokazać swój kunszt fotografa czy grafika komputerowego 3) Czy to jeszcze fotografia czy już grafika i wreszczie 4) jak takie namalowane zdjęcie w programie graficznym będziecie chcieli wysłać na konkurs czy do wymagającego wydawcy.
To oczywiście nie tak, że fotomontaż jest zły i karygodny. Nie jest – ale napewno fotomontaż i fotografia przyrodnicza czy reportaż nie idą w parze…
Na koniec zdjęcie, które wykonałem podczas ostatnich warsztatów fotograficznych. Wschód widziany ze zboczy Szrenicy. Dzień zaczynał się nijako, wschód był mało ciekawy a słońce schowane za grubą warstwą chmur. Jak to bywa w takich miejscach rozpiętość tonalna fotografowanej sceny była ciut większa niż to czego bym oczekiwał. Gdybym nie miał filtrów na coś musiałbym się zdecydować. Czy prawidłowo naświetlić chmury, czy dół zdjęcia. Gdy zastosowałem filtr szary połówkowy 0.9 EV zniwelowałem różnicę między górą a dołem tak, że byłem w stanie prawidłowo naświetlić szcenę i pokazać ją na zdjęciu tak jak widziało ją moje oko.
Na obiektyw zakręciłem też filtr Hoya PRO ND 1000. Przymknąlem ciut przysłonę f/10 i naświetliłem scenę przez 40 sekund. Co uzyskałem ? rozmycie chmur przesuwanych przez wiatr.
Przeszkadza mi znacząco tyczka znajdująca się w centrum kadru – choć to temat na kolejny wpis pod tytułem usuwać czy nie usuwać… Widać na tej fotografii niesamowitą moc filtrów zarówno szarych połówkowych jak i gęstych neutralnych. Widać też problemy jakie będą nam towarzyszyć gdy sięgniemy po filtry – czyli flary odbicia czy “ghosting”. Nie sa one może zbyt inwazyjne w przypadku tej fotografii ale jednak widać że się pojawiają…