Decydujący moment to określenie dość dobrze zakorzenione w fotografii. Okazuje się ze teraz zdecydowanie łatwiej jest ten moment upolować.
“Photography is not like painting,” Cartier-Bresson powiedział udzielając wywiadu do Washington Post w 1957 roku. “There is a creative fraction of a second when you are taking a picture. Your eye must see a composition or an expression that life itself offers you, and you must know with intuition when to click the camera. That is the moment the photographer is creative,”
“Oop! The Moment! Once you miss it, it is gone forever.”
“When to click a camera” oraz “once you miss it it is gone forever” to dwa ponadczasowe stwierdzenia. Ponadczasowe, ponieważ, każdy zajmujący się fotografią, wie że moment naciśnięcia spustu to moment zamrożenia czasu. To moment, który jesteśmy w stanie uchwycić, zapisać na karcie / filmie i pokazać innym czy to w domowym zaciszu, czy w kolorowym magazynie czy na pokazie slajdów czy w portalu społecznościowym. Jeśli w odpowiednim momencie naciśniemy spust jeśli zamrozimy czas – mamy to czym chcemy się podzielić.
A jeśli się spóźnimy o ułamek senkundy? No cóż, przepadło. Nie ma nie uchwyciliśmy, przegapiliśmy, straciliśmy kadr. Co więcej nigdy już tego nie powtórzymy.
Decydujący moment czy raczej zgranie go z momentem naciśnięcia spustu to coś co od zawsze było pewnego rodzaju problemem w fotografii. Dlaczego? otóż dlatego, że na wszystko potrzeba czasu. Jeśli nasze oko coś widzi, mózg rejestruje i stwierdza ” muszę zrobić to zdjęcie” to czy tego chcemy czy nie, zanim impuls z mózgu dojdzie do palca, zanim wykadrujemy naszą fotografię i zanim naciśniemy spust migawki minie ułamek sekundy. Ułamek sekundy, który decyduje o tym, czy coś uchwyciliśmy czy nie…
Ale czy wszystko, co uważamy za ponadczasowe jest ponadczasowe? Okazuje się że sprzęt się zmienia i możliwości też.
Wyobraźcie sobie sytuację że patrzycie na balon, który za chwilę ma być przestrzelony strzałą z łuku. patrzycie przez obiektyw i próbujecie zamrozić moment przebicia balona strzałą. Słyszycie gdy łucznik puszcza cięciwę, naciskacie spust migawki i…. I sfotografowaliście NIC. W kadrze nie ma ani strzały ani balonu. Próbujecie więc na oślep, musicie nacisnąć spust migawki zanim łucznik puści cięciwę więc działacie na ślepo. Szanse, że traficie odpowiedni moment są znikome, dlatego w takich sytuacjach zazwyczaj sięgamy po specjalne urządzenia, które na przykład wyzwalają migawkę po przecięciu wiązki lasera. Lecąca strzała przecina wiązkę i wyzwala migawkę.
Szanse, że złapiemy pękające balony są minimalne. Kiedy korzystamy z nowej funkcji z Olympusa OM-D E-M1 II, wystarczy przewinąć troszkę “czas do tyłu” i “cofnąć się” do odpowiedniego decydującego momentu Tak naprawdę mamy zarejestrowane całe wydarzenie poczynając od wiszących baloników a kończąc na czystym kadrze, bez balonów, strzały i wody.
Co jednak gdyby aparat mógł rejestrować wydarzenie ciut wcześniej niż nacisnęliśmy spust migawki ? To by było coś !
I właśnie takie COŚ jest w nowym Olympusie E-M1 II to COŚ nazywa się PRO CAPTURE MODE.
Jaka jest zasada działania? Genialna w swej prostocie. Aparat zapisuje to co widzi w buforze zanim jeszcze naciśniemy spust migawki. Cały czas od momentu gdy wciśniemy spust do połowy aparat klatka po klatce z prędkością 60 fps rejestruje to co widzi ale nie zapisuje tego na żadnej karcie pamięci tylko trzyma obrazy w buforze co chwile nadpisując najstarsze zdjęcie nowszym. Gdy my naciśniemy spust migawki wszystkie zdjęcia z bufora są zrzucane na kartę.
Tak więc naciśnięcie spustu do połowy zaczyna zapis zdjęć w buforze w pełnej rozdzielczości RAW+JPG z prędkością do 60 klatek na sekundę ( to oczywiście zależy od czasu ekspozycji jaki ustawimy). Zdjecia cały czas są w buforze i nie zapisują się na karcie aż do momentu gdy wciśniemy spust migawki. Wówczas aparat rejestruje moment naciśnięcia spustu migawki i jeszcze fragment po naciśnięciu spustu. Mamy więc zarejestrowany czas przed wciśnięciem spustu, moment wciśnięcia guzika i czas po naciśnięciu spustu
Pro capture ma możliwość ustawiania pewnych parametrów. Mamy możliwość w trybie
Pro Capture H wykonać 48 klatek z prędkościami 60fps, 30fps i 15fps przy S-AF
Pro Capture L Daje możliwość wykonania 77 RAWów lub 105 JPEGów z prędkością 18fps, 10fps lub 5fps z ciągłym autrofocusem
Za każdym razem migawka jest w trybie elektronicznym co na początku wydaje się dość dziwne, ponieważ wykonujemy zdjęcie bezgłośnie.
Podczas światowego eventu Olympusa w Hiszpanii na który zostałem zaproszony – miałem możliwość testowania nowych funkcji aparatu. Jedną z nich było właśnie Capture PRO.
Pod belką podwieszone były balony wypełnione kolorową wodą, do, których strzelano z łuku. Trafienie w moment, w którym strzała przebija balon bez dodatkowej aparatury było wręcz niewykonalne.
Naciśnięcie spustu w momencie, który uznamy za najdogodniejszy nwet w trybie seryjnym będzie skutkowało nie udaną fotografią. Jesteśmy zbyt wolni aby złapać ten moment.
Jeśli jednak mamy możliwość przewijania i pokazania tego co działo się przed wciśnięciem spustu – wybieramy to co chcemy pokazać
Mając nową puszkę, ustawiamy odpowiedni tryb, naciskamy spust wtedy kiedy wydaje nam się że to odpowiedni moment i voila… zdjęcie zrobione. niczym innym nie musimy się martwić
Przykłady gdzie taka opcja będzie przydatna możemy mnożyć i mnożyć, Ptak wylatujący lub wlatujący do dziupli, zimorodek uderzający w wodę, głuptak polujący w morzu czy bielik łapiący rybę w szpony. W fotografii przyrodniczej czy w fotografii sportowej tego typu opcje sprawiają że w kolejnej dziedzinie fotografii system Mikro Cztery Trzecie zaczyna się mocno rozpychać łokciami i pokazywać przewagę nad innymi systemami. Nic tylko się cieszyć 🙂