Śmiało można stwierdzić, że od początku tego wieku, a dokładniej od premiery filmu Disneya najbardziej znaną rybką świata jest błazenek.
Oczywiście ten o wdzięcznym imieniu Nemo, imiennik słynnego kapitana. Jego wpływ na masową świadomość jest tak wielki, że niektórzy obwiniają go nawet o spadek sprzedaży karpia w Polsce. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie wiem, niewątpliwie spadek jest i to wyraźny, ale zaczął się chwilę przed premierą filmu choć gwałtownie przyspieszył po jego wejściu na ekrany.
To wzbudzające sympatię stworzenie odznacza się pewnymi zadziwiającymi cechami. Ichtiolodzy zaliczają je do rodzaju Amphiprion liczącego 27 gatunków żyjących na rafach koralowych Indopacyfiku. Noszą różne nazwy. Błazenki, ryby klauny, ampfipriony czy ryby ukwiałowe. Dwie pierwsze nazwy odnoszą się do ubarwienia rybki. Ubarwienia kojarzącego się niektórym z cyrkowym komediantem. Nazwa ryba ukwiałowa nawiązuje do dziwnego trybu życia błazenka.
Wszyscy przedstawiciele tego rodzaju żyją w symbiozie z ukwiałem. Upodobały sobie dziesięć gatunków i z nimi połączyły swe życie. Wiele zwyczajów błazenka pozostaje dla nas nadal tajemnicą. Ukwiał to koralowiec. Posiada czułki zaopatrzone w tysiące parzydełek. To groźna broń potrafiąca sobie poradzić ze zwierzęciem znacznie większym niż 12 – 15 centymetrowy błazenek. Dlaczego ukwiał nie robi krzywdy swemu lokatorowi? Do końca nie wiemy. Przypuszcza się, że w procesie ewolucji błazenki wyprodukowały śluz podobny do wydzieliny ukwiałów. Wydzielina ta zabezpiecza koralowce przed atakiem własnych parzydełek. Wykorzystała to rybka. Sprawa nie jest prosta, bo każdy z 10 gatunków ukwiału posiada własny, indywidualny rodzaj śluzu. Odporność na parzydełka gospodarza jest całkowicie bezużyteczna w przypadku innych ukwiałów. Odporność ta nie jest też wrodzona. Rybka musi się jej nauczyć. Musi wytworzyć śluz identyczny jak ten produkowany przez jej przyszłego gospodarza. Naukę zaczyna stopniowo. Podpływa do kandydata na gospodarza i dotyka go końcem płetwy. Stopniowo wpływa coraz głębiej aż uzyska całkowitą odporność. Oczywiście pomyłka w „adresie” i wpłyniecie w objęcia innego ukwiału kończy się śmiercią. Zdobyta odporność nie jest też zbytnio trwała. Jeśli błazenek, rozstanie się na dłużej ze swym ukwiałem cały proces musi zaczynać od nowa.
Korzyści z takiej współpracy, zwanej symbiozą lub protokooperacją, są obopólne lecz nie są niezbędne dla życia. Można odnieść wrażenie, że jest ona bardziej korzystna dla błazenków, których praktycznie nie spotyka się poza ukwiałami, podczas gdy ukwiały bez błazenków występują dosyć często.
Inną zaskakującą cechą błazenków jest sprawa ich płci. Błazenki zazwyczaj żyją w parach, choć czasem łączą się w niewielkie stada. Parka taka, większa samica i mniejszy samiec „wiją sobie gniazdko” w jednym ukwiale. Co 27 dni, w rytmie księżycowym, pod bezpieczną osłona ukwiałowych ramion samica składa około 25 tysięcy jajeczek ikry. Po 7 -10 dniach, w nocnych ciemnościach, następuje wylęg i larwy unoszą się do warstw powierzchniowych. Dopiero gdy podrosną, a udaje się to niewielu z nich, wracają na dno w poszukiwaniu swego ukwiału. Najpierw szukają gatunków drobnych a dopiero gdy podrosną rozglądają się za właściwym gospodarzem.
Wszystkie młode błazenki są samcami. Dopiero później część z nich zmienia się w samice. Jak to się dzieje? Nie wiemy.
Żyjące w wyjątkowo dużych ukwiałach błazenki łączą się w nieduże stada. Ich skład jest zawsze taki sam. Jedna samica i kilka samców. Samica odbywa tarło z jednym, dominującym, samcem. Kiedy zginie następuje rzecz zdumiewająca. Jej dotychczasowy partner staje się samicą a jego miejsce zajmuje drugi w kolejności samiec. Wszystkie pozostałe przesuwają się w kolejce do bycia samicą o jedną pozycję. Cel takiego mechanizmu jest oczywisty – zachowanie gatunku. Nie wiemy tylko jak one to robią.
Na koniec kilka słów o fotografowaniu pod wodą.
Fotografia podwodna to wielce fascynująca dziedzina. Jesteśmy w stanie pokazać innym niezmiernie ciekawy świat, którego bez naszych fotografii nie mieliby możliwości obejrzeć. Niestety, aby zejść z aparatem pod wodę i w bezpieczny i komfortowy sposób wykonywać zdjęcia, musicie najpierw dobrze opanować sztukę nurkowania. Jeśli jesteście świeżo po kursie OWD czy CMAS P1 – zanim zaczniecie fotografować, spędźcie kilkanaście godzin pod wodą. Nurkowanie musi być przeprowadzone w sposób intuicyjny, automatyczny i bezpieczny, a Wy musicie panować nad pływalnością. W przeciwnym wypadku może się okazać, że chcąc zrobić fotografię, niszczycie rafę, upadając na dno albo w niekontrolowany sposób zaczynacie się wynurzać.
Zdjęcie zostało wykonane szerokokątnym obiektywem. To pozwoliło na wyeliminowanie długiego słupa wody pomiędzy aparatem, a fotografowanym obiektem. Im więcej wody będzie między obiektywem a tym co fotografujemy, tym gorsza jakość finalnego zdjęcia. Decydując się na obiektyw szerokokątny zmniejszamy tę odległość, dzięki czemu ilość zawiesiny znajdującej się przed fotografowanym obiektem będzie dużo mniejsza, a obraz stanie się wyraźniejszy i ostrzejszy. Przysuwając się do obiektu z szerokokątnym obiektywem mamy możliwość podpłynięcia bardzo blisko nawet do dużych obiektów. Dobór szerokokątnego obiektywu wpływa również na głębię ostrości – będzie ona większa, niż przy zastosowaniu dłuższej ogniskowej. Wpływa na perspektywę — jesteśmy w stanie pokazać więcej przestrzeni za fotografowanym obiektem. łatwiej nam będzie również oświetlić to co chcemy sfotografować. I na koniec zasada „przysłona f/8, jeden metr i bądź tam czyli jak mawiają Anglosasi “f eight, one meter and be there”. To dobra zasada dająca fajne efekty zwłaszcza w połączeniu z szerokokątnym obiektywem. Włączcie swoją lampę błyskową tak, aby oświetlała obiekt metr od Was. Ustawcie przysłonę na f/8, Warto wszystko skonfigurować przed wejściem do wody. Dlaczego? Na ogół już kilka sekund po zanurzeniu zauważycie dziesiątki tematów, które będziecie chcieli sfotografować. Jeśli wszystko poustawiacie przed nurkowaniem, masz spore szanse, że ich nie przegapisz.