Najlepsza przygoda.

Spotkanie z rysiem na wolności to nie tylko niesamowite przeżycie ale również wielki przywilej. To największy europejski dziki kot żyjący w Europie. Przez całe swoje życie byłem przekonany, że nie mam najmniejszych szans na spotkanie z tym zwierzakiem. Niby mieszkają obok mnie ale nigdy żadnego nie udało mi się spotkać. Zaliczyłem je do jednych z tych zwierzaków, których  nigdy pewnie nie spotkam a nawet jeśli mi się uda, to będzie to spotkanie krótkie i przypadkowe.  W Polsce żyje ich obecnie około 200 a w północnej części kraju w wyniku polowań i presji ludzi  wyginęły całkowicie ponad 30 lat temu. Dziś dzięki staraniom programu “Born to be free“ udało się na tym terenie reintrodukować rysie.  Mimo wszystko wciąż należą do zwierząt wpisanych do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych Wyginięciem. W Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie opracowano metodę reintrodukcji, która polega na adaptacji młodych rysi do środowiska naturalnego i to dzięki ich pracy ten drapieżnik wraca do lasów północnej PolskiRysie preferują gęste lasy, unikają ludzi, odpoczywają w ciągu dnia a aktywne są wcześnie rano i w nocy. Zazwyczaj unikają też przechodzenia przez tereny otwarte w ciągu dnia choć zdarza się je spotkać gdy przekraczają drogi. Chętniej przemieszczają się przez gęste zarośla lub pod osłoną nocy. Spotkanie z nimi jest dość rzadkie i łatwiej o spotkanie z młodymi osobnikami dopiero poznającymi świat niż dorosłymi kotami. 

W październiku miałem fotografować krytycznie zagrożonego rysia iberyjskiego ale ze względu na zamknięcie granic nie byłem w stanie polecieć do Hiszpanii. Skończyłem realizować materiał w Parku Narodowym Gran Paradiso i następnego dnia miałem lecieć do Madrytu, jednak nie pozostało mi nic innego jak wrócić do kraju.  Szukając alternatywy stwierdziłem, że spróbuję szczęścia z naszym rodzimym gatunkiem. W pomyśle pokładałem niewielkie nadzieje ale spróbować trzeba było, zwłaszcza, że deadline gonił a chciałem wyjść z całej sytuacji z twarzą. Oczywiście najprościej jest oznajmić klientowi: “Przykro mi, mamy epidemię nie zrobiłem zdjęć” jednak chciałem oddać w terminie jakiś alternatywny materiał.

Spędziłem więc dwa tygodnie w lasach północnej Polski z zamiarem fotografowania tego kota. Każdego dnia czekałem godzinami w ukryciu. Scenariusz powtarzał się każdego dnia – ja nie widziałem rysia a ryś zapewne widział mnie i nie chciał się pokazać. Co jakiś czas mignął mi ogon w zaroślach i tyle. Nic więcej. Byłem już tak zrezygnowany, że codziennie mówiłem sobie, że to ostatni dzień, że nic z tego nie będzie, że wracam do domu albo jadę w jakieś inne miejsce szukać innego tematu.  W końcu po wielu dniach oczekiwań udało mi się wykonać kilka zdjęć młodego kota. Wczesnym rankiem pojawił się w polu widzenia a potem położył na drzewie i przez kilka minut mogłem go obserwować i fotografować. Ignorował fakt, że go obserwuję a ja wykonałem serię zdjęć korzystając z obiektywu M.Zuiko Digital ED 150-400mm F4.5 TC1,25X IS PRO. Potem znowu długo długo nic.


Najlepsze jednak wydarzyło się ostatniego wieczora. Zrezygnowany po kolejnym dniu oczekiwań zacząłem się pakować. Założyłem czołówkę bo już się zrobił półmrok i pakowałem sprzę gdy nagle ryś pojawił się w polu widzenia. Dość łatwo było go zauważyć, ponieważ światło czołówki odbijało się od oczu i zdradzało jego pozycję.  Jak tylko zrobiło się ciemniej zaczął zaciekawiony podchodzić  w moim kierunku. Ilekroć orientował się, że go widzę znikał i po minucie lub dwóch pojawiał się za moimi plecami. Bezszelestnie i skutecznie. Nie mam pojęcia co robił – trochę to wyglądało na zabawę w podchodzenie ofiary: był cichy, przyczajony, prawie niezauważony i zawsze za moimi plecami. To uczucie, że w ciemnym lesie masz za plecami drapieżnika – nawet jeśli to młody osobnik – jest bezcenne. Nie potrafiłem do końca wytłumaczyć sobie tego zachowania. Może jak przystało na ciekawskiego kota chciał zbadać co ciekawego pojawiło się u niego w rewirze. Może bawił się w polowanie i dlatego “znikał” gdy został zaobserwowany i ćwiczył sobie ciche podchodzenie do ofiary. A może się nie bawił 😉  Nie do końca wiedziałem. Na pewno nie było to zachowanie agresywne bo ryś potrafił też się położyć na boku jakieś 10 metrów ode mnie. Siedziałem wtedy i bałem się ruszyć, żeby go nie wypłoszyć. Był zainteresowany wszystkim, obwąchiwał plecak fotograficzny, który zostawiłem bez opieki, dość ochoczo go podgryzał. Przyznam szczerze, że gdyby to był dorosły osobnik delikatnie rzecz ujmując czuł bym dyskomfort. Kot, który potrafi ważyć 35 kilogramów to nie jest potulny kanapowy kiciuś. Generalnie do kotów czuję gigantyczny respekt nawet tych trzy kilogramowych dachowców. Są ciche, diabelsko szybkie i stworzone do zabijania. Oczywiście nie atakują ludzi same z siebie bo i po co?

Patrząc na to co się dzieje, zmieniłem obiektyw na krótszą ogniskową i zapiąłem 12-100. Rozstawiłem lampę na statywie z oktą i ustawiłem moc na minimum, żeby go nie wypłoszyć i żeby mu nie przeszkadzać, włączyłem wyzwalacz do lampy i odsunąłem się o kilka metrów. Gdy zwierzę było daleko zaświeciłem lampą, żeby zobaczyć czy wywoła to jakiś niepokój w zwierzaku, ale efekt był zupełnie odwrotny. Po raz kolejny ciekawość i chęć poznania świata wzięła górę. Statyw z softboxem okazał się dla niego bardzo interesujący. Tak interesujący, że od razu wiedział gdzie się ustawić 🙂 Najpierw obwąchiwał statyw, przez moment stanął na tylnych łapach i był bardzo zaciekawiony całym sprzętem. Liczyłem się z tym, że coś wywróci, połamie albo popsuje, ale po kilkunastu dniach czekania byłbym w stanie mu to wybaczyć.  Wykonałem serię zdjęć zdalnie wyzwalając lampę. Nie wiem ile trwało całe wydarzenie bo byłem tak podekscytowany tak uśmiechnięty i tak zaskoczony sytuacją, że ciężko mi to określić. Po tym niecodziennym i niezapomnianym spotkaniu każdy z nas poszedł w swoją stronę a mi na pamiątkę oprócz zdjęć zostały dziury po zębach wygryzione w plecaku.

 

 

Znanych jest wiele historii gdzie młody ciekawski osobnik podchodzi coś sprawdzić. Spora część fotopułapek bazuje na ciekawości i żaden atraktor nie jest potrzebny. Urodzone i wychowane na wolności młode wilki, które nie widziały człowieka i do niego podchodzą sprawdzić co to też nie są niczym zaskakującym. (“Nie taki straszny wilk”, Farley Mowat) Płetwonogie widzące pierwszy raz człowieka i chcące sprawdzić “co to takie dziwne” jest u nich w domu w wodzie lub na plaży. Lampart morski podający człowiekowi pingwina do zjedzenia.
Niedźwiedzie i choćby film BBC “Spy on the ice” też pokazuje czym jest ciekawość u dzikich zwierząt. Tam również dzikie zwierzęta podchodzą do czegoś nowego i grają kamerą w piłkę próbując ją ugryźć, rozłupać, poturlać. Sprawdzają co to, podobnie jak ten ryś sprawdzał plecak foto czy statyw.

Nie da się też ukryć, że ciekawość jest jednym z walorów adaptacyjnych. Pomijając ssaki (w zasadzie w każdej z książek Fransa de Walla coś na ten temat znajdziemy ), czy rozgarnięte głowonogi – mowa o ośmiornicy (“Inne umysły, ośmiornice i prapoczątki świadomości”, Peter Godfrey-Smith albo film “Czego nauczyła mnie ośmiornica” ) to taka ciekawość w okresie młodzieńczym też występuje u niektórych ptaków ( “Umysł kruka”, Bernd Heinrich – tu też sporo zachowań ciekawskich ptaków jest opisane) Oczywiście nie wszystkich ptaków tylko tych nielicznych, bardziej rozgarniętych. Widać oczywistą różnicę jeśli porównamy kruka i keę z trznadlem czy białorzytką. Tak samo jak widać gdy porównamy ośmiornicę z mątwą. Jedne zaryzykują i coś sprawdzą inne nie.

Cytując Umysł Kruka “Bodźcem do gromadzenia odpowiednich doświadczeń jest ciekawość, a początkiem nauki zabawa”
I z całą pewnością to obserwowałem w przypadku tego rysia. Widać, że jest po prostu ciekawskim inteligentnym młodym zwierzakiem chcącym poznawać świat.

Mając trzęsące się z podniecenia ręce, euforia, przyspieszone bicie serca, uśmiech od ucha do ucha nie do końca wiedziałem czy powinienem patrzeć i chłonąć to co się dzieje, filmować czy fotografować. Na szczęście wykorzystałem moment, wziąłem się w garść i udało mi się wyłapać moment kiedy ryś był w zasięgu światła i ustawił się w ciekawej pozie.

Podczas wykonywania tych zdjęć ucierpiał delikatnie mój sprzęt. Peak Design Travel Tripod oraz Lowepro Flip Side nie będą już mogły być sprzedane jako “używane bez śladów użytkowania” 🙂