Islandia południowa

Islandia to miejsce, do którego można wracać bez końca. Kraj niezwykle zróżnicowany, prawdziwa kopalnia tematów fotograficznych.

Wyspa na północnym Atlantyku, która swemu położeniu zawdzięcza w zasadzie wszystko. Leży na granicy dwóch płyt kontynentalnych. Jej zachodnia część należy do płyty północnoamerykańskiej, a wschodnia do płyty eurazjatyckiej. Przez środek przebiega granica, która zazwyczaj znajduje się na dnie oceanu To niecodzienne położenie powoduje, że możemy tam oglądać rozległe pola lawowe, uskoki, wulkany, gorące źródła. Mamy tam również lodowce, fiordy i arktyczne krajobrazy. To istny raj dla fotografów. Na powierzchni ⅓ Polski możemy obserwować większość krajobrazów jakie występują na całym świecie. Jeśli dorzucimy do tego białe noce i słońce ślizgające się nisko nad horyzontem – nie znajdziemy chyba ciekawszego miejsca na plener fotograficzny…


Planowanie trasy

Trasa naszej fotowyprawy wiedzie wzdłuż urozmaiconego południowego wybrzeża. Odwiedzamy też perełki Interioru. Kilkukrotnie wjeżdżamy w głąb wyspy pokonując brody samochodami z napędem na cztery koła, docierając do kolorowych dymiących gór, na których zieleń mchu i porostów spotyka się z czerwienią wietrzejących skał i bielą dymów, uchodzących z wnętrza ziemi. Odwiedzamy rejon Kerlingafjoll okolice wygasłego wulkanu, bardzo surowe wzgórza Landmannalaugar które czasem określane są mianem tęczowych gór, Park Narodowy skaftafell – czyli jęzory największego europejskiego lodowca potężne wodospady, gejzery, klifowe wybrzeże a nawet wrak samolotu US NAVY, który awaryjnie lądował na polu sandrowym. Południe wraz z interiorem wydaje się być najbardziej zróżnicowaną i najciekawszą częścią wyspy.

 

Przygotowania

Podczas tego typu wypraw zależy mi bardzo na mobilności. Od pewnego czasu staram się ograniczać znacząco ilość sprzętu tak aby całość zmieściła się w plecaku i nie przeszkadzała w podróży. Na każdej fotowyprawie staram się pracować z uczestnikami więc kilogramy sprzętu zdecydowanie w tym przeszkadzają. Na Islandię  zabrałem dwa korpusy – na wypadek awarii ale też aby wygodnie fotografować bez konieczności wymiany obiektywów. Bezlusterkowce: OM-D E-M1 II oraz OM-D E-M5II Ważą razem tyle ile zaawansowana lustrzanka. Mogę więc sobie na to pozwolić. Optyka to uniwersalny zakres od ultra szerokiego kąta po średni zoom z konwerterem. W plecaku mam ZUiko 7-14 mm f/2.8 PRO, stałkę 25mm f/1.2 PRO zoom 40-150 mm f/2.8 PRO i konwerter 1.4x. Podstawą są również filtry szare i połówkowe o różnej gradacji i gęstości. Wszystkie o wymiarach 100 mm. Do tego filtr gęsty ND 1024x. W bagażu znalazło się również miejsce na mały statyw, dron, komputer, karty pamięci, baterie i przenośny dysk SSD. Obowiązkowo także GPS z komunikatorem satelitarnym.

Obiektyw 7-14 mm to mój podstawowy obiektyw do krajobrazu.  Ma dobrą jakość jest jasny a wraz z filtrami połówkowym i oraz gęstym sprawdzał się doskonale w przypadku większości ujęć.  Z kolei 40-150mm  w wykorzystywałem głównie do zdjęć ptaków, ale również do wyłapywania ciasnych kadrów z krajobrazu. I wreszcie standardowy obiektyw 25 mm po który sięgałem wszędzie tam, gdzie 14 mm był za szeroki a 40 mm za wąski.

Momentami trochę żałowałem że nie zabrałem ze sobą obiektywu 300 mm ale sytuacje w których mógłbym go użyć można policzyć na palcach jednej ręki.  Ściereczki do obiektywów to również coś czego nie może zabraknąć.  Zwłaszcza na Islandii fotografowanie przy wodospadach na wybrzeżu czy w deszczu niesie ze sobą konieczność ciągłego przecierania soczewki lub filtrów.  Warto mieć tych ściereczek sporo a te brudne lub zapiaszczone wyrzucać i zastępować nowymi aby nie narażać szkieł na porysowanie. Komputer i dysk SSD pozwalał mi na codzienne wykonanie kopii zapasowej za GPS służył do pomocy przy nawigacji, poza tym – gdyby mi lub któremuś z uczestników wyprawy coś się stało z dala od cywilizacji dawał możliwość zawiadomienia służb ratunkowych.

Islandia to miejsce dość kapryśne jeśli chodzi o pogodę. Mieszkańcy tej wyspy powtarzają: “Jeśli nie podoba Ci się pogoda – poczekaj 5 minut” Warto więc być przygotowanym na różne warunki atmosferyczne. Ciepłe ubranie, kurtka od wiatru i deszczu czy nawet cienkie rękawiczki i czapka to coś o czym nie możemy zapomnieć nawet latem wybierając się w to urokliwe miejsce.

 

Maskonury

Islandia to jedno z lepszych miejsc na ziemi gdzie możemy obserwować i fotografować maskonury. Te ptaki większość swego życia spędzają na morzu a na lądzie pojawiają się w zasadzie tylko po to aby wyprowadzić lęgi. Około 60% populacji tych ptaków gniazduje właśnie na Islandii i szacuje się, że jest ich tam między 8 a 10 milionów. Można je obserwować od wczesnego kwietnia do września. To bardzo barwne i piękne ptaki, które chce sfotografować chyba każdy odwiedzający Islandię. W okresie lęgowym mają niezwykle barwne dzioby nikogo więc nie powinno dziwić, że dosłowne tłumaczenie z niemieckiego to nurkująca papuga. Ptaki te gniazdują w norkach głównie na klifach bo to zapewnia im bezpieczeństwo i ochronę przed drapieżnikami, które nie mają jak się do nich dostać. Są wspaniałymi nurkami ale na wodzie są dość płochliwe. Jako, że startują z dużym trudem bo małe skrzydełka wymuszają sporą drogę startową chowają się przed fotografami po prostu nurkując. Dlatego właśnie jeśli chcemy je sfotografować warto odwiedzić kolonie lęgowe i tam zaczaić się na fotografowany obiekt. Podczas fotowyprawy odwiedziliśmy dwie kolonie “polując” na te ptaki.

 

Przy fotografowaniu maskonurów najbardziej popłaca cierpliwość. Jeśli namierzymy zamieszkałą norkę wystarczy cierpliwie czekać na ptaka. Jako, że maskonury pojawiają się na lądzie wieczorem stabilizacja obrazu w aparacie i obiektywie pozwoli na wykonanie ostrych zdjęć z ręki. Fotografując maskonury w locie na tle nieba warto ustawić wszystkie pola AF i tryb seryjny (ja korzystam z ustawień C1 w Olympus OM-D E-M1 II zaprogramowanego właśnie pod kątem zdjęć przyrodniczych czy sportowych)

 

Rybitwy

Rybitwy popielate to ptaki odbywające najdłuższe wędrówki – trasa w jedną stronę może wynosić około 30 000 km. Ptaki z Antarktyki migrują w stronę Arktyki aby odchować swe potomstwo. Gniazdują na ziemi i pilnując swego terytorium potrafią zaatakować intruza pikując w jego kierunku. Często na kilkanaście sekund potrafią zawisnąć w powietrzu co stanowi bardzo wdzięczny motyw fotograficzny. Znów jak w przypadku maskonurów szybkie zdjęcia seryjne, ciągły autofokus  i stabilizacja ułatwią nam wykonanie zdjęć. Warto kadrować troszkę szerzej, unikniemy wówczas obciętych skrzydeł ptaka.


Interior

Moim zdaniem interior oferuje jedne z najciekawszych fotograficznie miejsc. Po pierwsze, nie dociera tam tylu turystów co w okolice Reykjaviku. Po drugie, to zupełnie inny bajkowy i malowniczy świat. Landmannalaugar – niezwykły region gorących źródeł, otoczony przez wielobarwne ryolitowe góry i pola lawowe, to obowiązkowy punkt podczas wizyty na Islandii.  Kilkugodzinna jazda w interior to moc wrażeń, ale jednocześnie niezapomniane widoki. Warto zabrać ze sobą szerokokątny i wąskokątny obiektyw. Krótkie ogniskowe pozwolą nam na wykonanie zdjęć krajobrazowych lub panoram, a długoogniskowy obiektyw pozwoli na wykonanie ciasnych kadrów kolorowych gór. Warto w takich miejscach szukać abstrakcyjnych wielobarwnych plam czy ciekawych kształtów.

 

Jökulsárlón

Na naszej trasie znajduje się kilka lodowców . Myrdasjokull, Langjokull i Vatnajokull. Każdy z nich wygląda nieco inaczej i każdy jęzorami spływa w dół. Część z jęzorów pokryta jest pyłem wulkanicznym, część to żywy błękitny lód. Wiele z tych jęzorów jest celem wycieczek z przewodnikiem. To doskonały motyw aby pokazać ogrom przyrody i niewielkiego człowieka na jej tle. Stosowanie długoogniskowych obiektywów pozwoli nam na pokazanie perspektywy, tak aby masy lodu dominowały za alpinistami. Warto też szukać abstrakcyjnych form lodu, szczelin i seraków. Naszym prawdziwym celem jest jednak laguna lodowcowa Jökulsárlón –  miejsce gdzie największy europejski lodowiec “cieli się” do Atlantyku. Cieli się to znaczy, że od lodowca odrywają się bloki lodu które następnie wpadają do wody. Ujście tutaj jest na tyle płytkie, że wielkie bryły lodu są uwięzione w lagunie tak długo, aż nie roztopią się do rozmiarów pozwalających im wypłynąć na otwarte wody. To istny raj fotograficzny, gdzie z brzegu możemy fotografować lodowe olbrzymy. Z kolei nieopodal na czarnych bazaltowych plażach zalegają niewielkie bryły lodu omiatane przez spienione fale oceanu. Do fotografowania na wybrzeżu niezbędny będzie statyw, wyzwalacz (ja korzystam z samowyzwalacza i dotykowego ekranu aby zminimalizować drgania) no i oczywiście filtry – neutralny szary i szary połówkowy.  Ważne aby znaleźć bryłę lodu na tyle stabilną aby fale nie powodowały jej poruszenia. Pamiętajcie o wodoodpornych butach albo woderach aby nie trzeba było uciekać przed falami.

Strokkur – najsłynniejszy z gejzerów.

Mówi się, że Islandia to kraina gejzerów. Wprawdzie jest tam tylko jeden aktywny gejzer to jest to coś czego raczej nie powinniśmy przegapić. Strokkur – bo tak nazywa się mniejszy brat wygasłego Geysir’a przyciąga tłumy turystów z całego świata. Położony blisko Reykjaviku i należący do tak zwanego “Golden Circle” czyli trasy dookoła stolicy gdzie  jest wdzięcznym, ale trudnym tematem do fotografowania. Trudnym, ponieważ wykonanie latem zdjęć bez turystów graniczy z cudem. Gejzer to termalna woda wyrzucana do góry z dużą siłą, na wysokość około 30 metrów. Całe zdarzenie trwa dość, krótko i mimo, że teoretycznie regularne to bardzo często potrafi zaskakiwać fotografów. do erupcji dochodzi zazwyczaj gdy na chwilkę oderwiemy oko od aparatu.
Warto fotografować gejzery stosując zdjęcia seryjne, oraz wybrać kadr tak aby przewidzieć gdzie będzie znajdował się szczyt słupa wody. Ciekawym motywem jest też zbliżenie na ujście gejzeru i fotografowanie początku erupcji. Tworzy się tam wówczas wielki bąbel wody, który następnie “pęka” na szczycie. Bardzo użyteczną funkcją przy tego typu fotografii może być PRO Capture z OM-D E-M1 II. Gdy naciskamy spust migawki do połowy aparat ostrzy, mierzy światło i cały czas zapisuje w buforze kilkanaście zdjęć. Gdy wciśniemy spust do końca rejestrowany na karcie jest nie tylko moment wyzwolenia migawki ale również ostatnie zdjęcia. W ten sposób jeśli spóźnimy się z naciśnięciem spustu możemy “cofnąć się w czasie” i wybrać najlepszy kadr.

 

Nie tylko Gullfoss

Wodospady to motyw, który przez pierwsze kilka dni na Islandii zachwyca, mniej więcej od 3 dnia każdy pomału zaczyna mieć dość fotografowania wodospadów – bo ile można. Oprócz znanych i tłumnie odwiedzanych takich jak Gullfoss czy Seljalandsfoss jest wiele ukrytych perełek. Jedną z nich jest Bruarfoss. Kiedyś całkowicie nie popularny dziś przyciągający w zasadzie tylko fotografów. Z pozoru nijaki wyglądający jak niepozorne rozlewisko bardzo fajnie prezentuje się na zdjęciach. Zabieramy ze sobą stabilny statyw, filtr szary połówkowy, szary neutralny i wężyk ( lub wyzwalacz – na przykład smartfon – jeśli nasz aparat komunikuje się radiowo z telefonem ) Gdy pogoda nie dopisuje lepiej jest wybierać ciasne kadry aby uniknąć pokazywania nieciekawego jednolitego nieba.

Podczas typowych wakacyjnych wyjazdów nie ma czasu na poważne fotografowanie, zawsze będzie to pstrykanie zdjęć przy okazji wycieczki. Program ułożony jest tak aby w jak najkrótszym czasie zwiedzić jak najwięcej. Przerwy są krótkie, plan napięty.  Nie ma czasu na rozstawienie statywu ponieważ czeka na nas obiad kolejny zabytek lub inna atrakcja. Właśnie dlatego powstały fotowyprawy.

Nareszcie mamy czas na robienie zdjęć, nikt nas nie ponagla. Program nie jest tak napięty jak podczas wyjazdów z innymi biurami a przede wszystkim dostosowany jest do potrzeb fotografów. Podczas układania programu przykładamy największą wagę do tego aby w ciekawym miejscu znaleźć się o odpowiedniej porze gdy światło jest najlepsze do fotografowania. Olbrzymim plusem jest też to, że cała grupa ma taki sam cel. Wyjazd fotograficzny od początku stworzony jest przez fotografów dla fotografów dokładnie na takiej zasadzie na jakiej przygotowują się fotografowie do zrealizowania jakiegoś „tematu”.

 

Wydłuż ekspozycję aby uzyskać efekt gładkiej wody i pozbyć się z kadru intruzów.

Zdjęcie zaczyna wyglądać ciekawiej  gdy świat pokażemy inaczej niż widzi go ludzkie oko. Stosując gęste filtry szare mamy możliwość fotografowania w środku dnia na długich czasach ekspozycji. Najczęściej stosuję filtr ND1000. To filtr, który tysiąc razy wydłuża czas ekspozycji. Zamiast zrobić zdjęcie na 1/100s z tym filtrem na tej samej czułości i przysłonie zdjęcie będziemy naświetlać 10 sekund. Efekt rozmytych fal, wody w wodospadzie, chmur możemy uzyskać sięgając po gęsty szary filtr.

Gęste szare filtry można łączyć wraz z szarymi połówkowymi. Pamiętajcie, że filtry połówkowe w nakręcanych oprawkach nie są dobrym rozwiązaniem, bo zawsze wymuszają położenie horyzontu w połowie kadru. Filtry prostokątne pozwalają nam na dowolne kadrowanie fotografii.  Zastosowanie długich  czasów ekspozycji pozwoli też na usunięcie ze zdjęcia wszelkich wędrujących ludzi, którzy “wchodzą nam w kadr”.

Wydajna stabilizacja w OM-D E-M1II pozwala na wykonanie zdjęć na długich czasach nawet z ręki. Fotografia poniżej została wykonana bez statywu na czasie 1/5s, Żeby uniknąć przepaleń na niebie wykorzystałem filtr szary połówkowy.