Jak radzę sobie z backupem

Rzeczą, której potrzebują chyba wszyscy fotografowie bez względu na to jaką fotografią się zajmują, jakim systemem fotografują i czy robią to zawodowo

czy hobbystycznie jest przestrzeń dyskowa. Nie da się ukryć, że nie jesteśmy w stanie jako fotografowie funkcjonować bez miejsca na przechowywanie fotografii. Aparaty są coraz doskonalsze, pliki ważą coraz więcej a fotografia cyfrowa spowodowała, że niestety w większości przypadków mniej się zastanawiamy przed naciśnięciem spustu. Nie chcę zabrzmieć jak stary dziad, że kiedyś było lepiej, ale na pewno było mniej problemów z archiwizacją przezroczy niż z archiwizacją zdjęć cyfrowych. Mniej problemów z katalogowaniem, znajdowaniem nowego miejsca na kolejne magazynki czy walizki. Owszem fotografia cyfrowa znacząco ułatwia nam katalogowanie tych zdjęć, ale nie o tym będzie mowa.

Nagminnie wykorzystujemy zdjęcia seryjne w naszych aparatach (w moim przypadku maksymalnie 11 kl/s ), robimy próby z różnymi ustawieniami ekspozycji czy kadru. Pionowe, poziome, ukośne, bliżej, dalej, inna ogniskowa. Po kilka zdjęc na ujęcie w razie gdyby nie wyszło, albo gdyby ktoś zrobił grymas na twarzy albo zamknął oczy. Zdjęć przybywa przybywa i przybywa a niestety potem gdzieś ten materiał trzeba trzymać.

Dodatkowo warto już w terenie zrobić kopię zapasową tych zdjęć. Ot tak na wszelki wypadek, gdyby jeszcze przed dojazdem do domu coś miało się popsuć. Niestety różne złe rzeczy mogłyby nam się przytrafić. Tak jak kiedyś musieliśmy co chwile kupować rolki filmów czy slajdów tak teraz potrzebujemy co chwilę kupować dyski aby przechowywać tam nasze zdjęcia oraz dyski aby przechowywać kopie tych zdjęć. Każdy nowy aparat daje nam coraz to większe możliwości jednak w parze z tym idzie coraz większa waga plików. Coś za coś.

O ile w domu jesteśmy w stanie rozbudowywać macierz dyskową o tyle w terenie również potrzebujemy sposobu na zgranie fotografii i wykonanie kopii zapasowych. Staram się mieć ze sobą na wyjeździe tak dużo kart jak potrzeba plus zapas na nieprzewidziane zdjęcia / pliki. Jadąc na wyjazd zabieram ze sobą mnóstwo kart pamięci i nie kasuję z nich zdjęć aż do momentu powrotu do domu a w zasadzie aż do momentu zgrania ich na dysk stacjonarny i wykonania kopii zapasowej. Zdjęcia z karty usuwam dopiero gdy mam je nagrane na dwa niezależne dyski. Dla komfortu psychicznego i bezpieczeństwa danych staram się więc aby zawsze na bieżąco wykonywać kopię zapasową w terenie. Jak?

Sposobów jest mnóstwo:

Komputer

Możemy kopiować zdjęcia na komputer. To najprosztsze i najbardziej intuicyjne rozwiązania. Jeśli mogę lub wymaga tego specyfika wyjazdu zabieram na wyjazd laptop. Ostatnio jeździ ze mną mały cienki komputer będący czymś pomiędzy tabletem a laptopem. Surface 4 Pro z wbudowanym dyskiem 500 GB SSD i szybkim prockiem . Mogę nie tylko skopiować dane ale wstępnie je wyselekcjonować czy jako tako wywołać. Ma to znaczenie zwłaszcza wtedy gdy klient wymaga natychmiastowego przesłania plików. Często nawet na koniec dnia albo jeszcze podczas zlecenia pliki muszą się u niego znaleźć. Nie ma czasu aby z materiałem wrócić do domu i na spokojnie wywołać zdjęcia korzystając z szybkiego stacjonarnego komputera i skalibrowanego monitora. Komputery są coraz mniejsze i coraz lżejsze. Często zamiast komputerów sięgamy już po tablety, które są mniejsze ale funkcjonalnością zaczynają być zbliżone do laptopów. Rozwiązanie z laptopem jest dobre jednak nie wszędzie chcemy lub możemy zabrać komputer. Choćby dlatego, że takie urządzenie boi się wody, jest delikatne i łatwo je zniszczyć.

Surface 4 PRO
Koledzy z biura czyli backup na wielbładzie

Też musimy pamiętać, że nasz komputer zabrany w teren musi mieć dość duży dysk. Często – przy stosunkowo małych dyskach – po odliczeniu miejsca zajmowanego przez system i aplikacje oraz to co trzymamy na komputerze na zdjęcia zostaje nam mało miejsca zwłaszcza jeśli komputer używamy również do innych celów niż tylko te związane z fotografią. Ma to zwłaszcza znaczenie gdy oprócz zdjęć kręcimy filmy. Pamiętajcie aby przed wyjazdem przygotować na pliki tak dużo miejsca jak będziemy potrzebować. Tak jak wspominałem zdarza się, że z jakiś przyczyn komputer nie towarzyszy nam w podróży.

Co nam pozostaje gdy nie mamy ze sobą komputera?

Kopiarki kart

Teraz już rzadko ale nie tak dawno stosowałem w takich momentach z rozwiązania dość topornego i obarczonego dużą nutą niepewności czyli kopiarki do kart SD.
To urządzenie na które dość długo polowałem i w końcu kupiłem je w Niemczech. Niepewność polega na tym, że niestety nie panuję nad tym czy wszystkie pliki się skopiowały. Oczywiście mogę kartę włożyć do aparatu i sprawdzić czy wszystkie pliki na pewno mam na karcie z kopiami zapasowymi ale ssą to czynności dość upierdliwe i zabierają cenny i krótki czas na drzemkę. Plus takiej kopiarki i to olbrzymi jest taki, że mam ze sobą malusieńkie urządzenie, które jestem w stanie zasilić albo z bateri AA/AAA albo z portu USB. Korzystając z tego rozwiązania zabierałem ze sobą karty SD opisane markerem. Karta 1 i karta B1 lub karta 2 i karta B2
Karty z numerkami to karty, które wkładałem do aparatu robiąc zdjęcia. Karty z literką i cyferką to odpowiadające im karty pamięci przeznaczone na backup. Zatem karta 1 ma swą bliźniaczą kopię na karcie B1 a karta 7 na karcie B7. Minus polega na tym, że w teren muszę zabrać dwa razy więcej kart. Plus taki, że mam małe lekkie urządzenie o które nie muszę martwic się jak o komputer.
Miałem dość duży problem aby dostać taką kopiarkę. Trafiłem na produkt PANASONIC ale niestety już nigdzie nie do dostania na naszym rynku. W końcu sprowadziłem kopiarkę z Niemiec. Jest to urządzenie DELOCK niestety wolne i już nie produkowane. Nawet szybkie karty nie będą się szybko kopiować bo czytnik jest najsłabszym ogniwem. Jest to jeden z powodów,, dla których urządzenie już przeszło do lamusa i rzadko kiedy z nim ruszam teraz w teren.



delock_3

 

Wi-FI w aparacie

Bezprzewodowy transfer z aparatu do urządzenia mobilnego. Korzystam z aparatów wyposażonych w Wi-FI. Wspominałem o tym we wcześniejszym wpisie. Za pośrednictwem aplikacji jestem w stanie połączyć się ze swym Olympusem. Oprócz sterowania aparatem jedna z oferowanych przez aplikację opcja to przesył pliku do urządzenia mobilnego. Mogę zaznaczyć w aparacie zdjęcia, które mnie interesują i przesłać je natychmiast do telefonu. W zasadzie chwilę po wykonaniu zdjęcia mogę mieć JPG w oryginalnym rozmiarze już w pamięci telefonu. To duża zaleta, niestety minusem tej opcji jest możliwość przesyłania tylko plików JPG. Pliki RAW zostają w aparacie i nie ma możliwości za pomocą WiFi zrzucenia ich do telefonu. To spory minus choć i tak daje możliwość pewnego zabezpieczenia naszych danych. Sama operacja jest banalnie prosta a zsynchronizowanie aparatu ze smartfonem polega tylko na zeskanowaniu kodu QR z wyświetlacza. Tylko to ograniczenie do JPG…. Pozostaje mieć nadzieję, że przy jakiś najbliższych aktualizacjach oprogramowania dorzucą możliwość zgrywania RAWów, zwłaszcza, że telefony obsługują coraz większe karty, nawet takie, które jeszcze nie powstały:) Lekko mnie zdziwiło gdy przeczytałem że najnowszy Samsung Galaxy jest w stanie obsługiwać karty o pojemności do 2TB co daje na tyle dużo miejsca że można tam pomieścić mnóstwo najlepszych zdjęć w formacie RAW nawet w opcji Hires ( 64Mpx). Zdziwiło, ponieważ nie jestem przekonany do końca czy karty microSD o pojemności 2TB już powstały. Tak czy siak to w obecnych czasach mnóstwo miejsca na backup.

Słabą stroną backupu przez WiFI będzie prędkość transferu plików. Doskonale nada się to do kopiowania pojedynczych najlepszych zdjęć, ale zrzucanie całego materiału przez WiFi nie tylko potrwa długoa le też zdrenuje nam baterię w aparacie i telefonie / tablecie. Tak czy siak, jeśli nie mamy w terenie ze sobą komputera, dysku czy kopiarki kart a tylko smartfon – wystarczy pobrać aplikację komunikującą się z aparatem i jakoś możemy zacząć zabezpieczać dane.


Dyski z czytnikami kart

Innym rozwiązaniem do którego nie potrzeba komputera jest bezprzewodowy dysk. Jest to opcja najbardziej mi odpowiadająca zaraz po kopiowaniu na komputer i jest to chyba najsensowniejsza forma zgrywania zdjęć na inny nośnik, gdy nie posiadamy ze sobą żadnego laptopa.

Takich dysków nie ma tego na rynku zbyt wiele i dziwi mnie że to rozwiązanie nie zyskało szybko na popularności. Na wyjazdy zabieram ze sobą często My Passport Wireless, który jest dość ciekawym urządzeniem. To dysk twardy 2,5 calowy zamknięty w obudowie wraz z akumulatorem i modułem Wifi. Co najważniejsze ma również slot na kartę pamięci SD. W moim przypadku jest to dysk 2TB na, którym mam zapisane najpotrzebniejsze pliki, które staram się mieć zawsze ze sobą na wyjeździe. Jest tam folder z moimi najlepszymi zdjęciami przygotowanymi do druku ( Często gdy jestem w terenie ktoś nerwowo potrzebuje kupić jakieś zdjęcie i mógłbym stracić możliwość zarobku tylko dlatego, że jestem z dala od komputera)
Na dysku zostaje mnóstwo miejsca na zdjęcia wykonane podczas wyjazdu. WiFI nie służy jednak do przerzutu zdjęć z karty ale do sterowania dyskiem i ewentualnego zgrania zdjęć do urządzenia mobilnego. Jedna z zalet tego dysku to możliwość wykonywania kopii z pominięciem komputera. Wystarczy to po prostu włożyć kartę pamięci w slot. Dysk sam rozpoznaje, że karta została włożona w gniazdo i kopiuje pliki z karty na dysk. Pliki na karcie w moim przypadku nie zostają skasowane (choć to kwestia ustawień dysku). Mimo wszystko nie zalecam czyszczenia kart w terenie. Bardzo istotne jest, że dysk sam rozpoznaje, które pliki już zostały skopiowane podczas poprzedniego backupu. Takie rozwiązanie znacząco przyspiesza pracę bo jeśli na karcie mamy kilkaset zdjęć a danego dnia zrobiliśmy kilkanaście to nie tracimy czasu na kopiowanie całej karty ale tylko na skopiowanie brakujących plików. Co wieczór wystarczy przełożyć na chwilkę karty z aparatów do Passporta i poczekać aż pliki zostaną skopiowane.
Sam dysk oczywiście w pełni współpracuje z komputerem / tabletem / telefonem.  Na urządzeniach mobilnych wystarczy zainstalować aplikację My Cloud za pomocą, której możemy mieć wgląd w pliki, przeglądać je, edytować czy udostępniać za pośrednictwem emaila czy klienta FTP. Ba, możemy – co dla wielu jest niezmiernie ważne w dzisiejszych czasach – udostępnić zdjęcie na jakimś portalu społecznościowym

WD Mypassport wireless
WD My Passport Wireless i Galaxy S7 Edge

Do komputera dysk możemy podłączyć za pomocą kabla USB 3.0 ( lub 2.0 – jest kompatybilność w dół tylko dużo mniejsza prędkość) Sam dysk jest jednym z wielu dysków WD obsługiwanych przez aplikację MyCloud zatem za pomocą jednej aplikacji jestem w stanie mieć dostęp nie tylko do dysku bezprzewodowego, ale również do dysków NASowych znajdujących się u mnie w pracowni.

Wkrótce postaram się opisać dokładniej WD My Passport Wireless a jeśli starczy zapału to i stacjonarne dyski NAS tego producenta.